Sukces polskiej delegacji, na czele z premierem Donaldem
Tuskiem, na unijnym szczycie budżetowym w Brukseli w ogólnym zarysie nie
podlega dyskusji. Prawie 73 miliarda euro w budżecie na lata 2014-2020 na
politykę spójności to dużo. Więcej, niż wiele osób, w tym ja, przewidywało. W
stosunku do malejącego budżetu Unii Europejskiej to spore osiągnięcie [1].
mem za fot. KPRM/dziennik wschodni |
licencja: (CC) Creative Commons |
Jeszcze nie czas, aby wchodzić w szczegóły porozumienia. Pomijając
to, że musi być zaakceptowane przez Parlament Europejski. Stosunek europosłów z różnych krajów i z różnych ugrupowań jest w pewnej mierze niewiadomą, i warto pamiętać, że to bynajmniej nie koniec targów. Zwłaszcza w
świetle słów szefa Komisji Europejskiej, José Manuela Barroso,
który stwierdził, że osiągnięte porozumienie jest dobrym punktem wyjścia do
dalszych negocjacji. Debata parlamentarna może być i pewnie będzie burzliwa. Może również wnieść do obecnego kształtu porozumienia większe lub mniejsze modyfikacje. Warto o tym pamiętać.
Póki co, radujemy się z sukcesu rządu. Cieszy się Donald
Tusk. Cieszy się rzecznik rządu, Paweł Graś, który przy okazji współczuje
opozycji, iż w Brukseli odnieśliśmy sukces [2]. Trochę to dziwne, ale z drugiej
strony bardzo „grasiowe”. Paweł Graś ma taką dziwną przypadłość, że musi
podzielić się z dziennikarzami swoimi oryginalnymi przemyśleniami na różne
tematy. Tak po prostu musi być.
"Dla mnie to jeden z najszczęśliwszych dni w życiu"
Donald Tusk [1]
Donald Tusk [1]
Co sukces rządu oznacza dla nas? Po pierwsze na pewno
spokojniej możemy patrzeć na perspektywy gospodarki w najbliższych latach.
Osobiście jestem sceptycznie nastawiony do realizacji wynegocjowanego budżetu i
widzę wskazówki dla jego renegocjacji w przyszłości. Ale na razie, jest to
nieco odległa perspektywa. Wracając do dnia dzisiejszego – w związku z sukcesem
w Brukseli, jakie scenariusze na naszej scenie politycznej są możliwe?
"Jest to zły budżet dla Unii i w tym nieszczęściu dobry dla Polski"
Jacek Saryusz-Wolski [4]
Jacek Saryusz-Wolski [4]
Pierwszym pytaniem, jakie się nasuwa, to kwestia obecności w
Platformie Obywatelskiej i w rządzie Jarosława Gowina i posłów wspierających
jego światopogląd. Na unijnym szczycie Donald Tusk z całą pewnością zyskał
kilka punktów procentowych w słupkach poparcia, które wcześniej miesiąc po
miesiącu uparcie tracił, w pewnej mierze dzięki Gowinowi. Czy więc zdecyduje
się na ryzyko przedterminowych wyborów parlamentarnych?
"Ja patrzyłem wczoraj z takim trochę współczuciem na te rozpaczliwe próby znalezienia jakiejkolwiek dziury w całym. Widać, że opozycja się nie przygotowała, nie przygotowała reakcji. Być może sądzili, że - tak jak wielokrotnie mówili nam w ciągu tych ostatnich lat - absolutnie niemożliwe będzie otrzymanie tych 300 mld. I widać, że ta informacja i sukces Polaków - bo przecież nie tylko rządu, ale tak naprawdę wszystkich Polaków - ich zaskoczyły i jeszcze do dzisiaj chyba nie mogą zbudować jakiejś takiej jednolitej narracji"
Paweł Graś [2]
Paweł Graś [2]
Wyrzucenie Gowina z rządu i partii może spowodować utratę
większości parlamentarnej. Która i tak, jak się okazało przy głosowaniach nad
projektami ustaw o związkach partnerskich, jest dość iluzoryczna. Może oznaczać,
ale nie musi. Jarosław Gowin wraz ze swoimi fanami w Platformie musi zdawać
sobie sprawę z potencjalnych konsekwencji. Nawet, jeśli postanowi budować
partię na styku PiS i PO, to nie będzie pierwszy. Taką koncepcję starał się
realizować PJN. Bez powodzenia. Co prawda sposób, w jaki PJN próbował zająć tę
niszę był dość naiwny łamane przez dziecinny, ale warto pamiętać, że wtedy była
to nisza pokaźna. Obecnie drastycznie się zmniejszyła i, moim zdaniem, potrzeba
istnienia takiej partii jest jedynie symboliczna. Do tego Gowin byłby znaczenie
bliżej PiS niż Platformy, a program ideologiczny musiałby być tożsamy z
programem partii Jarosława Kaczyńskiego. Małe szanse na sukcesy.
"To porozumienie nie jest idealne, ale oferuje podstawę do negocjacji z Parlamentem Europejskim"
José Manuel Barroso [5]
José Manuel Barroso [5]
Można więc wnosić, że Gowin nie pójdzie w stronę
przedterminowych wyborów. W dość niepewnej sytuacji jest też Ruch Palikota. Mogą
mieć problem z powtórzeniem wyniku z obecnej kadencji, a nawet z wejściem do
Parlamentu [3]. Nie sądzę, aby dążyli do nowej elekcji. Założenie, że nawet w
przypadku pozbycia się Jarosława Gowina z rządu gabinet Donalda Tuska nie
upadnie i że wszystkie ustawy konieczne dla zachowania trwałości Sejmu będą
przechodziły bez większych problemów, jest najbardziej uzasadnione. Z drugiej
strony taki stan będzie oznaczał całkowite zatrzymanie prac nad ustawami
dotyczącymi związków partnerskich, in vitro, stosunków państwo-kościół czy
liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. A więc de facto zatrzymanie procesów,
które są potrzebne i od realizacji których część elektoratu uzależnia swoje
poparcie dla Platformy Obywatelskiej.
"Jestem głęboko przekonany, że nie ma lepszego sposobu na tworzenie miejsc pracy w Polsce jak inwestowanie tak wielkich europejskich środków w cele rozwojowe. Środki europejskie są najlepszą gwarancją rozwoju i nie można ich przejadać. Trzeba je w przygniatającej większości inwestować w rozwój"
Donald Tusk [6]
Donald Tusk [6]
Przedterminowe wybory są, moim zdaniem, dla Donalda Tuska
jak najbardziej na rękę. Brak możliwości uregulowania powyższych kwestii,
negatywne widoki na gospodarkę, rosnące bezrobocie są elementami, które w
długiej perspektywie będą negatywnie wpływały na pozycję Platformy
Obywatelskiej na scenie politycznej. Dodatkowo oparcie kampanii na projektach
ustaw stojących w sprzeczności do poglądów katolickich odbierze część głosów
Januszowi Palikotowi i przeniesie je na Platformę. Palikot był modny. Ale
pokolenie, które na niego głosowało, nieubłaganie dorasta i potrafi spojrzeć na
swoje wybory w kategoriach innych niż „niezłe jaja”. Dla nowej grupy 18-to
latków, którzy dopiero otrzymują prawa wyborcze, Palikot, Grodzka czy Biedroń
nie muszą być „trendy”.
Katastrofa smoleńska przycichła, wojna w Afganistanie
przewija się przez media jedynie w przypadku jakiejś tragdii, kwestia
finansowania Kościoła praktycznie jest dogadana, świadomość społeczna w kwestii
demografii i związanego z tym rosnącego wieku emerytalnego coraz wyższa. Czy
sytuacja do kampanii dla rządzącej partii może być lepsza?
Powyższe dywagacje to jedynie moje luźne przemyślenia. Ale
interesuje mnie Wasze zdanie. Zapraszam do szybkiej ankiety (prawa kolumna).
Dzięki!
[6] - "cele rozwojowe" i "w rozwój"
OdpowiedzUsuńJakie są konkretne zamierzenia rządu?
nadia
To pytanie do Donalda Tuska? Ogólne potrzeby są dość jasne - infrastruktura drogowa i kolejowa, energetyka, gaz łupkowy. Trudno powiedzieć co dalej z OZE czy z pomocą dla polskich firm w wejściu na rynki międzynarodowe. Programów jest wiele, a co dojdzie do skutku to inna sprawa. Oby jak najwięcej.
OdpowiedzUsuń