niedziela, 24 marca 2013

Słowo na niedzielę czyli taka luźna koncepcja.

Jeśli podróże w czasie są możliwe, to Polska stanowi jeden z koronnych przykładów potwierdzających tę teorię.

mem za fot: gadu-gadu.pl
licencja: (CC) Creative Commons
Dawno temu Harold Ramis nakręcił film pod tytułem „Dzień świstaka” o niezwykłych wydarzeniach w Punxsutawney. Phil Connors, fantastycznie sportretowany przez Billa Murray’a, wpada w swego rodzaju pętlę czasu i przeżywa ten sam dzień wiele razy. Oczywiście to tylko film, a wiadomo, że scenariusz filmowy ma się tak do rzeczywistości jak… scenariusz filmowy do rzeczywistości. Ale czy pętla czasu to rzeczywiście coś niespotykanego w realnym świecie? I nie mam tu na myśli zjawiska déjà vu, a zjawiska jak najbardziej realne, podlegające obserwacji bez użycia drogocennych przyrządów specjalistycznych laboratoriów.

"Osobom cierpiącym trzeba dać nadzieję, a badania amerykańskie i praktyka amerykańska taką nadzieję dają. Mówią o uzdrowieniach z homoseksualizmu od 30 do nawet 60 procent. Pierwsza grupa, 30 procent uzdrowionych, to ci, którzy już nie wracają do homoseksualizmu. Kolejne 30 procent stanowią ludzie, którzy kończą z praktykami homoseksualnymi i choć być może nie nawiązują relacji z płcią przeciwną, to przynajmniej żyją w czystości "
Krystyna Pawłowicz [2]
Sceptycy zapewne nie podzielają koncepcji, zgodnie z którą czas może tworzyć zamknięte pętle, dzięki czemu te same wydarzenia przeżywamy po raz kolejny. A nawet, jeśli takie procesy zachodzą, nie moglibyśmy zdawać sobie z tego sprawy, gdyż bylibyśmy integralnym elementem układu krążącego w czasowej pętli. Z drugiej strony identyczność sytuacji pojawiających się pod różnymi numerkami w kalendarzu każe zastanowić się nad koncepcją upływu czasu i jego możliwych zapętleń. Tylko czy na pewno chodzi o czas?

W swojej ogólnej teorii względności Albert Einstein opisał grawitację, jako geometrię tudzież zakrzywienie czasoprzestrzeni, co fizyk John Wheeler opisał słowami „Czasoprzestrzeń mówi masie jak się poruszać, masa mówi czasoprzestrzeni jak się zakrzywiać” (cytat z pamięci). I być może w tym tkwi przysłowiowy sęk. Czy w wymiarze ogólnokrajowym, dotyczącym różnych sfer życia, wydarzenia biegną po torach zakrzywionych wokół konkretnych osób bądź instytucji?

Akurat z braku czasu nieco „odpadłem” od bieżących wydarzeń na naszej arenie polityczno – gospodarczo – społeczno – kościelnej. Duża arena, przez niektórych utożsamiana z okrągłą, cyrkową, przez innych z półkolistą, równie cyrkową. Mniejsza o detale. Powrót do rzeczywistości przypomniał mi film „Dzień świstaka”. Oczywiście nie wszystko jest identyczne, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że niektóre nowe wydarzenia i wypowiedzi już były. Przerabialiśmy je nie tak dawno temu a ich ponowne pojawienie się w tej samej formie podważa sens koncepcji jednokierunkowego upływu czasu.

"W sprawie związków osiągnęliśmy w Platformie porozumienie. Jest to wolność sumienia. Czy będzie jeden projekt? Zobaczymy. Skłonny jestem poprzeć tylko jedną wersję takiego dokumentu. Wersję, o której mówi pan prezydent Komorowski. Ona polega na tym, by dwóm osobom żyjącym w trwałym związku, niekoniecznie o charakterze erotycznym, to mogą być dwie sąsiadki, które opiekują się sobą, dać prawa do np. informacji medycznej czy pochówku drugiej osoby"
Jarosław Gowin [1]
Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości i jedna z gwiazd telenoweli „I don’t like Mondays” [Wpis dostosowany do poziomu polityków], którego serialowe losy opisywałem nie raz i nie dwa [JarosławGowin] postanowił rozpocząć nowy odcinek wracając do poprzedniego. Do tego momentu, w którym wygłasza kwestię o swoim sprzeciwie wobec związków partnerskich. Co z kolei oznacza, że i sejmowa debata nad projektami ustaw dotyczącymi tychże wkroczy w fazę burzliwej, acz obraźliwej dla zdrowego rozsądku wymiany poglądów, zabobonów i podkreślaniu wszelkiego rodzaju fobii. Co zapewne zmusi posłankę Pawłowicz do zajęcia stanowiska, część naukowców do jej krytyki, część naukowców wystosuje list w jej obronie, Donald Tusk pogrozi Gowinowi, a Gowin uzna swoje błędy i odda się do dyspozycji premiera. Premier zajmie się „grillowaniem” swojego ministra, po czym uzna, że doszedł z nim do porozumienia i liczy na jeden projekt ustawy o związkach partnerskich wychodzący z klubu PO.

A reprezentacja przegra kolejny mecz. Jaki to ma związek z polityką? Nie tyle związek, co cechę wspólną. I tu i tam wydarzenia poruszają się po czasoprzestrzeni zakrzywionej wokół dużej masy. Czy to Donald Tusk i Jarosław Gowin, czy Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski. Tworzą na tyle pokaźne skupisko materii, że tak długo jak nie zmienimy jego składu, tak długo będziemy przeżywali „Dzień świstaka”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz