piątek, 1 lutego 2013

Odwilż w PiS?

Czy zasłużyłeś na to, aby żyć jak chcesz? Co niepokojące, coraz więcej ludzi odpowiada twierdząco na takie pytanie, zapewne wychodząc z założenia, że sami najlepiej wiedzą, co jest dla nich najlepsze. A jeśli się mylą?

W XXI wieku rada znajdzie się na wszystko. Jeśli nie pomoże Ci psychiatra, jeśli zawiedzie dr Google, jeśli twoje ulubione forum nie rozwiąże za Ciebie Twoich dylematów, rozwiąże je państwo. Nie to obecne, zwane III RP, kierowane przez organizację, Platformę nawet, złożoną ze wszystkich możliwych odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania. Pomoże Ci państwo rządzone przez Prawo i Sprawiedliwość.

Z jednej strony PiS, jak to ogłosił ustami swojego rzecznika, Adama Hofmana, w programie „Kropka nad i” Moniki Olejnik w tvn24, jak najbardziej toleruje wybory dokonywane przez poszczególne jednostki: „Jeśli ktoś jest homoseksualistą, to niech żyje, jak chce” [1]. Tylko czy homoseksualista wie, jak chce żyć? I tu jest dylemat pogrzebany, który nie pozwala PiS’owi zostawić nas w świętym spokoju i pozwolić wszystkim żyć w normalnym świecie, w którym przestrzeń do bycia sobą jest znacznie szersza. Tak przestrzeń społeczna i obyczajowa, jak i przestrzeń prawna. 


Według PiS, jednostka może się mylić. Co więcej – jednostka na pewno się myli. Jednostka, dla której dobro płynące z art. 18 Konstytucji, nie jest dobrem najwyższym, żyje w iluzorycznym świecie, w paranoicznej, skazanej na klęskę, rzeczywistości i obowiązkiem państwa jest ochrona zdrowej tkanki społeczeństwa przed tą zarazą, której na imię Ryszard Ochódzki [3]. A dokładniej, której imię brzmi homeseksualizm i jego wszystkie możliwe odmiany w katolickiej wersji nowomowy: in vitro, aborcja, brak krzyży na poczcie i likwidacja lekcji religii w państwowej szkole. Co ma z tym wspólnego Ryszard Ochódzki? Jedno – metody działania się nie zmieniły, zmienił się cel. 

Zgodnie z deklaracją Adama Hofmana, jeśli tylko PiS przejmie władzę, nie będziemy musieli zajmować się takimi dylematami. Te obowiązki przejmie za nas państwo: „Ale według PiS promowanie tego typu związków nie jest w interesie państwa. Każdy ma prawo wybierać sobie życie, jak chce, ale to państwo decyduje, co jest najlepsze” [1]. A my będziemy mogli skupić się na prokreacji w błogich ramach konstytucyjnego małżeństwa, płaceniu podatków i od czasu do czasu tolerowaniu odmieńców. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że „Najlepsze jest małżeństwo mężczyzny i kobiety, a nie dzieci adoptowane przez gejów.” [1]. Za co posłowi Adamowi Hofmanowi należy się specjalne wyróżnienie w ramach konkursu na najbardziej manipulacyjne zdanie roku. W jednej sentencji zamienić związek partnerski w adopcję dzieci przez gejów i skontrastować to z najlepszym małżeństwem to sztuka lotności umysłu. Albo efekt ciężkiej pracy nad zbudowaniem krótkich acz wpływowych zdań.

Adam Hofman jednocześnie zapewnił, że obecny stan prawny dotyczący kwestii małżeństw i związków pozamałżeńskich, w którym to stanie „małżeństwo jest promowane przez państwo, a inne związki tolerowane” [1], w pełni PiS zadowala. Przynajmniej przed wyborami. Zwłaszcza, że Adam Hofman zapewnił, iż w sprawie ustawy o związkach partnerskich „my nie chcemy dojść do porozumienia, my nie chcemy tej ustawy” [1]. Co z jednej strony oznacza dążenie do zachowania obecnego stanu w obecnym parlamencie, z drugiej strony brak chęci dojścia do porozumienia może sugerować iranizację kraju po przejęciu władzy.

Problem jest o tyle poważny, że obecny Prezydent, Bronisław Komorowski, pod względem ideologii stojącej za art. 18 Konstytucji wydaje się stać znacznie bliżej Jarosława Gowina i PiS niż związków partnerskich. Stwierdzenie Prezydenta, iż „Warto rozważyć odstąpienie od nowej ustawy i pójście w kierunku nowelizacji ustaw istniejących, by uniknąć ryzyka niekonstytucyjności” [4 5] dość jasno i jednoznacznie sugeruje niechęć do popierania stanowiska reprezentowanego przez większość posłów Platformy Obywatelskiej. Co jest o tyle niepokojące, że w razie stworzenia rządu przez PiS, Gowina, Solidarną Polskę i oczywiście PSL w kolejnej kadencji Sejmu, należy poważnie liczyć się z możliwością zaostrzenia prawa w kierunku wzmocnienia roli małżeństwa w stosunku do pozostałych związków. I to bynajmniej nie jest groźba iluzoryczna.

Opinia Adama Hofmana w kwestii stanowiska Prezydenta, które rzecznik PiS wyraził w programie Moniki Olejnik: „Dlaczego prezydent tak robi i nie chce ustawy? Dlatego, że musiałby wtedy powiedzieć, czy jest za konserwatywnym, normalnym podejściem do życia społecznego, czy też musi poprzeć ustawę. Dla niego było to skrajnie niewygodne” [1] jest w dużej mierze uzasadniona. Bronisław Komorowski jest w pierwszym rzędzie politykiem. Miernym, bo miernym, ale politykiem. I z tego powodu jego decyzje w dużej mierze są determinowane politycznymi konsekwencjami związanymi z jego przyszłością na scenie politycznej. W świetle rosnącego prawdopodobieństwa rozpadu PO Bronisław Komorowski będzie robił wszystko, by nie spalić sobie żadnego mostu prowadzącego czy to w stronę Donalda Tuska czy Jarosława Gowina i PiS. Taki urok polityki.

Oczywiście poseł Hofman nie byłby sobą, gdyby nie wrzucił kilku zdań podkreślających jego niedojrzałość. „Ludzie chcą mieć dzieci, ludzie chcą mieć pracę! A nie związki partnerskie” [1]. Jeśli po któryś z rzędu wyborach wrócą wzniosłe hasła wieszane w zakładach pracy, szkołach, na ulicach, w parkach i wszystkich innych, często nieoczekiwanych miejscach, taki slogan będzie jak znalazł. Jeszcze bardziej chwytliwe byłoby „Ludzie chcą robić dzieci, zamiast mieć pracę!”, ale to już moja własna licentia poetica

Poseł Hofman zresztą bardzo poważnie traktuje ćwiczenia w płynnym przechodzeniu z dowolnej kwestii do zagadnień ekonomicznych: „Przez taką partię jak Ruch Palikota musimy rozmawiać w Sejmie o związkach partnerskich i o różnych innych dziwnych rzeczach, a nie zajmujemy się tym, co najważniejsze: gospodarką.” [1]. Biorąc pod uwagę prognozy malejącej dynamiki PKB, perspektywę wzrostu bezrobocia i wzrostu podatków, takie przejścia będą na porządku dziennym. Nie tylko ze strony PiS, ale również pozostałych partii. A pół roku przed wyborami zapewne również ze strony PSL. Płynne przechodzenie z tematu na temat i tak stało się już domeną polityków tak dokładnie dopracowaną, że dalsze jej ćwiczenie doprowadzi pytającego do przekonania, że pytał o gospodarkę a nie związki partnerskie. A nawet sam nie będzie wiedział o co zapytał. 

W programie brał również udział poseł PO, Andrzej Halicki. Oprócz kilku mądrych acz stereotypowych zdań, stwierdził: „Państwo jest dla obywateli i to oni wybrali swoich reprezentantów różnych formacji, poglądów, opcji… (…).” [2] Owszem, obywatele wybrali swoich reprezentantów, ale głosowali za określonymi poglądami i opcjami. Głosujemy na formacje, bo takie ustanowiliście prawo. Ale w gruncie rzeczy głosowaliśmy na poglądy i opcje. A nie na to, że klubowi koledzy Andrzeja Halickiego opcje sobie zmienią po zamknięciu lokali wyborczych. Po co więc głosować? [6].

Czy te wszystkie dyskusje z ostatnich dni: o związkach partnerskich, o Annie Grodzkiej, o Krystynie Pawłowicz, o konstytucyjnym małżeństwie cokolwiek wniosły do naszego życia? Wniosły. Wiele osób inaczej spojrzy na związki partnerskie, które otaczają go w formie par żyjących „na kocią łapę”. Wiele osób spojrzy inaczej na związki homoseksualne, wiele osób spojrzy inaczej na polski parlament. I o ile pyskówka na Wiejskiej definitywnie przerobiła obraz sejmu na wzór filmu „Walka o ogień” [7], o tyle sprowokowała społeczeństwo do głębszych przemyśleń nad pojęciem tolerancji, która nie odnosi się jedynie do pozostawienia w spokoju wszystkich reprezentujących inne wartości i zachowania niż my, ale, wbrew twierdzeniom części polityków, stworzenia odpowiednich ram ułatwiających im życie.


2 komentarze:

  1. I po co tyle rozważań nt. Pana Hofmana? Czy ten wyżelowany przystojniaczek z PiS-u, z nieodłącznym ironicznym uśmieszkiem na twarzy, jest warty tylu słów? Moim zdaniem zupełnie nie warty.

    OdpowiedzUsuń
  2. On sam jako Adam Hofman oczywiście nie! W pełni się zgadzam. Ale jako poseł Hofman jest wart ciągłej uwagi. Choćby po to, żeby któregoś dnia ciemnogród nas nie zaskoczył ;)

    OdpowiedzUsuń