środa, 6 lutego 2013

Wszystko nas różni, ale łączy władza.

Jak zjeść ciastko i mieć ciastko? Jak powiedzieć nie, mówiąc tak? I jak być i nie być jednocześnie? Nie wiesz? I dlatego nie nadajesz się do polityki!

Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że głosownie nad projektami ustaw o związkach partnerskich jednoznacznie wskazuje na wyraźny podział ideologiczny w strukturze Platformy Obywatelskiej. Podział na tyle silny i wyraźny, że utrzymanie partii w obecnym kształcie jawiło się, jako koncepcja z góry skazana na śmierć spektakularną i gwałtowną. Nic tych rzeczy. O ile w normalnym świecie Donald Tusk i Jarosław Gowin rozeszliby się w przeciwnych kierunkach, realizując swoje niezależne pomysły na własną rękę, o tyle w świecie polityki sprawa wygląda zupełnie inaczej.

mem za fot. Wprost (brak autora)
licencja: (CC) Creative Commons
Wedle słów Gowina sprawa między nim i premierem jest zamknięta i, jak można wnosić z kontekstu, wyjaśniona. Z jednej strony to dobrze, że politycy głoszący odmienne opinie potrafią się dogadać. Z drugiej pozostaje pytanie – co dalej ze związkami partnerskimi? Czy Donald Tusk na tyle wyjaśnił sprawę, że postanowił poprzeć propozycję Gowina (oficjalnie Jacka Żalka) czy obaj postanowili trwać w tej kwestii przy swoich stanowiskach i dzięki temu wyjść ze sprawy z twarzą? Po angielsku?


"Mój błąd polegał na tym, że za mało rozmawialiśmy i w rezultacie premier był zaskoczony moim sejmowym wystąpieniem"
Jarosław Gowin [1]
Problem w tym, że takie zakończenie sprawy nic nie zmienia. Zamiast ustawy o zwykłych związkach partnerskich, ustawy, która już obowiązuje lub właśnie jest wprowadzana w innych krajach europejskich, dostaniemy bliżej nieokreślone oświadczenie, regulujące kilka spraw, ale większość kwestii pomijające. Wedle dostępnych danych szumny projekt z poletka Gowina nie wykroczy poza już dostępne upoważnienia i akty notarialne, które możemy nadać partnerowi, czy nawet osobie trzeciej. Z niepokojem czekam na projekt i na to, co wniesie. Z niepokojem, ale i bez jakichkolwiek nadziei na normalność.

Przyjmując za prawdziwą tezę o porozumieniu Donlada Tuska i stronnictwa Jarosława Gowina, w którym wspólnym mianownikiem może być utrzymanie władzy, zachowanie status quo w sprawie związków partnerskich jest obu na rękę. Gowin zatrzyma antykatolickie projekty, Tusk zatrzyma twarz. A przynajmniej jej resztki, jeśli tak można określić pozostałości po porażce premiera. Tak czy inaczej, wychodzimy po cichu i bez hałasu. Po angielsku.

"Wybieramy drogę, którą wskazał prezydent Bronisław Komorowski: chcemy wprowadzić szereg konkretnych ułatwień do systemu prawa, czyli nie instytucja, ale dodatkowe ułatwienia"
Jarosław Gowin [2]
A może koncepcja wyjścia po angielsku będzie obecna w Parlamencie do końca kadencji? Inny przykład to sprawa głosowania nad ewentualną kandydaturą Anny Grodzkiej na urząd wicemarszałka Sejmu. Gdyby do niego doszło, Platforma znów miałaby problem. Ujawniłby się kolejny podział na część głosującą za Anną Grodzką i część bezwarunkowo głosującą za stanowiskiem Episkopatu. Wyjście po angielsku z tej sprawy polega na głosowaniu przeciwko odwołaniu ze stanowiska wicemarszałka dotychczasowej przedstawicielki Ruchu Palikota w Prezydium Sejmu, Wandy Nowickiej. Utrzymanie pozycji przez Nowicką automatycznie likwiduje problem głosowania na lub przeciw Annie Grodzkiej. Piękna koncepcja.

W tym kontekście słowa Prezydenta Bronisław Komorowskiego o pracy rządu i sił parlamentarnych nad optymalnymi rozwiązaniami mają większy sens (Prezydent kontra Konstytucja). Siły pracują cały czas, dokładając wszelkich starań by wilk był syty i owca cała. Niestety, ucierpimy na tym, kreując nowoczesne państwo na podstawie katolickich norm obyczajowych rodem z ciasnych umysłów biskupów i posłów uważających kościelne dogmaty za jedyną, słuszną i uczciwą drogę życia. To nie może się udać.  



2 komentarze:

  1. Zmienimy sobie posłów i tyle.Wcześniej niż myślą, jeśli nie pomyślą nad problemem poważnie. Biskupie stanowisko nic tu nie pomoże.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. I tu jest największa tragedia, w tym sęk i tu jest pies pogrzebany - póki co na horyzoncie nie widać innych opcji do wyboru przy najbliższym głosowaniu. Hmmm... Ale zawsze można założyć nową partię ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń