piątek, 25 stycznia 2013

Związki partnerskie polską racją stanu?




Wnosząc po gorącej atmosferze na sejmowej sali – zdecydowanie tak. Bez związków partnerskich Polska zginie, przepadnie w otchłaniach średniowiecznych poglądów, opartych na prymitywnych zabobonach, jedynie słusznych poglądach nakreślonych przez kolejne pokolenia bezwzględnych władców katolickiego Kościoła. A może nie? Osiągnie normalność opartą na idealizowanym związku mężczyzny i kobiety zwanego małżeństwem.

mem za fot. PAP / Leszek Szymański
licencja: (CC) Creative Commons
Głupota zażartej debaty – ujmując sejmową pyskówkę w sposób żartobliwy – nikogo dziwić nie powinna. Nie pierwsza i nie ostatnia. Durna, obraźliwa dla wyborców, zabójcza dla zdrowego rozsądku, prymitywna, nieodpowiedzialna. W skrócie sejmowa. Zasadniczo nic strasznego, jeśli uznamy nasz Sejm za normę. Straszne i przerażające są za to słowa ministra sprawiedliwości.


Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska, z sejmowej mównicy zakomunikował: „W ocenie ministra sprawiedliwości wszystkie trzy projekty są niezgodne z art. 18 Konstytucji” (1). Zdanie zatrważające z trzech powodów.

Art. 18 Konstytucji RP
Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.

Po pierwsze wygłosił je minister sprawiedliwości. Wbrew słowom premiera, Donalda Tuska: „Kiedy mówię o potrzebie wyjaśnienia stanowiska, ponieważ padło tu pytanie o stanowisko rządu, to minister Jarosław Gowin wygłosił tutaj swoją osobistą opinię; nie ma stanowiska instytucji rządowych w tej sprawie” (2 3 4), Jarosław Gowin nie wygłosił osobistej opinii. Podkreślił to wyraźnie zwrotem „w ocenie ministra sprawiedliwości”. Głosował za odrzuceniem projektów ustawy o związkach partnerskich  jako poseł PO i jako minister sprawiedliwości w rządzie. Jeśli stoi to w sprzeczności ze stanowiskiem Rady Ministrów i Platformy Obywatelskiej oczekuję dymisji Jarosława Gowina. Jeśli dymisja nie nastąpi, podważy to pozycję Donalda Tuska na scenie politycznej. I właściwie już oficjalnie przedstawi PO jako zlepek niepasujących do siebie elementów, które powoli acz nieubłaganie oddalają się w kierunkach Episkopatu i wszechogarniającej niemocy.


Po drugie, minister sprawiedliwości dokonał oficjalnej interpretacji Konstytucji w sposób, który wprost dokonuje segregacji obywateli. Artykuł 18. Konstytucji określa małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny, co już samo w sobie w XXI wieku, w państwie demokratycznym i aspirującym do miana grupy krajów cywilizowanych, szanujących swoich obywateli i ich prawa, jest dość niecodzienne. Jarosław Gowin zastosował ten przepis jako wyznacznik jedynie słusznej ideologii, wywodzącej się bezpośrednio z katolickiego widzenia świata. Albo małżeństwo albo stos. To bardzo, bardzo niepokojące oświadczenie. I ponownie – jeśli Donald Tusk nie zdymisjonuje Gowina, uznaję podejście rządu do artykułu 18. Konstytucji za podejście rządowe.

Po trzecie, czy minister sprawiedliwości w taki sposób interpretując artykuł 18 nie narusza innych artykułów Konstytucji? Czy nie podważa sensu art. 32?
Art. 32 Konstytucji RP
1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

Czy ograniczenie oficjalnych związków do małżeństw nie narusza konstytucyjnego prawa do równego traktowania nie tylko par homoseksualnych, ale również par heteroseksualnych? Czy używanie ograniczającej interpretacji art. 18-go nie podważa artykułu 32-go?

Czy państwo polskie nie powinno dążyć do realizacji innego artykułu Konstytucji, artykułu 47-go?

Art. 47 Konstytucji RP
Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.

Czy Jarosław Gowin ograniczając prawny związek do konstytucyjnego małżeństwa kobiety i mężczyzny nie ogranicza „ochrony prawnej” osób pozostających w związkach pozamałżeńskich (różnych orientacji)? Czy obowiązkiem państwa, w tym Parlamentu i rządu, nie jest tworzenie takiego prawa i takich instytucji prawnych, które ułatwiałyby życie wszystkich obywateli? Pytanie jest retoryczne. Odpowiedz, co widać na przykładzie losów ustaw o związkach partnerskich, jest oczywista. Rolą państwa nie jest pomaganie. Rolą państwa jest… . Sam już nie wiem. Daleki jestem od stwierdzenia, iż rolą państwa jest szkodzenie, ale jak inaczej nazwać stosowanie religijnych wyznaczników moralności w tworzeniu i interpretacji prawa?

Dokąd zmierza nasza przyszłość? Niestety w stronę konfrontacji, która zatrzyma Polskę w stagnacji okraszonej debilnymi, sejmowymi pyskówkami. Z jednej strony PiS, z drugiej Palikot. To ujęcie obrazowe, ale coraz więcej zmiennych wskazuje te dwa poglądy, jako dominujące tak w debacie publicznej, jak i przyszłym Parlamencie. W imię średniowiecznej, katolickiej ideologii z jednej strony i antykatolickiej, acz równie średniowiecznej z drugiej otrzymamy Polskę, w której, parafrazując Elektryczne Gitary: „wszyscy kłócą się ze sobą, i będzie nadal tak jak jest”.

-------


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz