Blady strach spadł na Radę Ministrów. Nikt nie jest pewny
środy, wszyscy członkowie rządu czekają tego sądnego dnia. Z napięciem
wyczekuje go opozycja, dziennikarze już przygotowują akapity na wszystkie
możliwe decyzje premiera, a rzecznik rządu czyta książkę o kontrwywiadzie [3].
mem za gazetaprawna.pl |
licencja: (CC) Creative Commons |
Polityka już dawno przestała być polityką. Od czasów
greckich polis, w których polityka, jako wprost odnosząca się do ludzi, była
sztuką mającą służyć ich wspólnemu dobru, do czasów współczesnych, w których
stała się sztuką wygrywania wyborów przy zachowaniu dowolnych proporcji między
tym, co obiecało się w kampanii a tym, co faktycznie jest się w stanie zrobić.
Innymi słowy – od wzniosłej idei do fantastycznego Hitchcock’a.
"W środę odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów i tam poinformuję ministrów, a następnie państwa, o zmianach w rządzie - bo ich będzie więcej - w związku z odejściem pana ministra Arabskiego"
Donald Tusk [1]
Donald Tusk [1]
Donald Tusk nie ma nic wspólnego ze starożytną Grecją, więc
nie posądzam go o kierowanie się ideami. Jak każdy nowoczesny polityk realizuje
strategię maksymalizacji zdobytych mandatów w najbliższych wyborach
parlamentarnych i jeśli ktoś postrzega inne motywy jest, parafrazując Janusza
Korwina – Mikke, sam sobie winien. Co akurat jest definicją opisującą wszystkich
polityków, nie tylko premiera. Jeśli więc
nie idee kierują politykiem, kieruje nim duch Alfreda Hitchcock’a. Jednego z
mistrzów thrillera psychologicznego, budowania napięcia i wywoływania strachu.
Wczorajsza zapowiedź premiera o zmianach w rządzie, „których
będzie więcej”, może nie zaskoczyła, ale na pewno przeniosła debatę publiczną
na tory reorganizacji składu Rady Ministrów. Jak to ujął Hitchcock: „Film
powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie
rosnąć”. Donald Tusk wstrząsnął ziemią i zostawił politycznych spekulantów na
łaskę wyobraźni. Nie wiem czy to odpowiedzialne ze strony premiera deklarować
publicznie takie rzeczy, ale zgaduję, że cel w tym ma. Tylko jaki?
"Rząd jest słaby i każdy minister nadaje się do wymiany. Nie chcę spekulować, jakie to będą nazwiska, bo właśnie o to chodzi Tuskowi. Pewnie, jak zawsze w wykonaniu tego premiera, z dużej chmury będzie mały deszcz. Odwołani zostaną Arabski i Kierzkowska, a pozostałych ministrów premier pouczy"
Beata Szydło, PiS [1]
Beata Szydło, PiS [1]
Jak mawiał Hitchcock: „Powodzenie u publiczności – to jest
kryterium”. Fakt. W nowym ujęciu polityki jest to jedyne kryterium. Bez
spełnienia którego nie ma sukcesu, nie ma mandatu, nie ma polityka. Można by
rzec, parafrazując Kartezjusza, „Mówią o mnie, więc jestem”. Pokażcie mi
polityka który nie kieruje się tą zasadą, a będziemy mieli wyjątek potwierdzający
regułę. Donald Tusk zdecydowanie wyjątkiem nie jest. Zbudował napięcie,
oczekiwanie na środową kulminację. U niektórych wywołał niepokój i strach. A u
wszystkich szerokie pole do spekulacji, co będzie dalej.
A może tych kilka dni jest Donaldowi Tuskowi potrzebne do
oceny, jak media i społeczeństwo zapatruje się na zmiany w rządzie? Czy
wyrzucić Gowina czy tylko Arłukowicza? Czy wyleci Nowak? Budzanowski? A może
ktoś jeszcze? Być może ostateczny finał, końcowy akt dramatu jest dokładnie
opracowany w scenariuszu, a być może niektóre kwestie są jeszcze otwarte? Być
może premier dał sobie tych kilka dnia na badanie opinii publicznej w temacie
postrzegania poszczególnych ministrów? Opcji jest równie wiele, co
potencjalnych ofiar gabinetowych cięć.
"Opinia publiczna jest niezadowolona z rządu i całej sytuacji, więc kogoś trzeba odwołać"
Artur Dębski, RP [1]
Artur Dębski, RP [1]
Kto wyleci? Mogę tylko zgadywać. Ale zamiast tego wolę się
domagać. W pierwszej kolejności dymisji Jarosława Gowina, co Czytelników mojego bloga
zapewne nie dziwi. Jak również dymisji Mikołaja Budzanowskiego. Pogarszająca
się sytuacja LOT’u po części jest efektem działań, czy może lepiej braku
działań, ministra skarbu. A coraz słabsza kondycja naszego narodowego
przewoźnika, wpływa negatywnie na wizerunek. Bez kozła ofiarnego raczej się nie
obejdzie. Minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz, to z kolei większa niewiadoma. Patrząc
z zewnątrz trudno powiedzieć, czy osoba na tym stanowisku radzi sobie czy nie. To
specyficzny resort, w którym porażka jest wpisana w osiągane wyniki. Z drugiej
strony wizerunkowo Arłukowicz ociepla rząd i niedawno Sejm odrzucił wniosek o
jego odwołania. Obstawiam, że zostanie.
"Obawiam się, że te zmiany, które będzie przeprowadzał, nie będą odpowiadać oczekiwaniom społecznym"
Zbigniew Ziobro, SP [2]
Zbigniew Ziobro, SP [2]
Mniej popularne na giełdzie potencjalnie zdymisjonowanych to
minister sportu, Joanna Mucha, i sekretarz stanu w Kancelarii Premiera oraz
jednocześnie pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, Agnieszka
Kozłowska-Rajewicz. Jedyną siłą minister czy też ministry, jak chyba powinno
tytułować się Muchę, jest poparcie organizacji feministycznych, które bez
względu na bzdury przez ministrę wypowiadane, bronią jej jak wolności. Podobny
stosunek mam do Kozłowskiej-Rajewicz. Zamknęła sprawę równego statusu w ramach
środowisk feministycznych i nie ma żadnej realnej koncepcji edukowania społeczeństwa
w tym względzie. Co więcej, zaczęła dostosowywać swoje kroki do aktualnej
sytuacji politycznej [4], co jest bardzo niepokojące. Ale jest przez środowiska
feministyczne popierana. Tusk ma problem. Pewnie nie od dziś. Trzymać w rządzie,
popularne w dużej części elektoratu, obie panie, czy szukać kogoś, kto zajmie
się sportem i równym traktowaniem profesjonalnie? Czasami miło nie być
premierem ;)
Przy okazji szybka sonda: Kto wyleci z rządu? W poprzedniej
opowiedzieliście się za wyrzuceniem z rządu Gowina (14 za, 8 przeciw, 5
głosów za opcją „daj mi spokój z
głupotami”). Zobaczymy, czy Donald Tusk nas posłucha. Bardzo, bardzo dziękuję
za głosy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz