wtorek, 26 lutego 2013

Cofając się w rozwoju.

Cztery wykresy. Malejący poziom kultury debaty publicznej, rosnąca niemoc państwa wobec demonstracji siły, rosnący poziom wpływów Kościoła katolickiego na życie społeczne, minimalne zmiany personalne na scenie politycznej.  Czy to przypadek czy już korelacja?

mem za: Cabaret, 1972
Poziom debaty publicznej jest znany każdemu, komu chce się od czasu do czasu sięgnąć po gazetę czy kliknąć w stosowne artykuły na dowolnym portalu informacyjnym. Nazwiska klasy Stefan Niesiołowski, Janusz Palikot, Jarosław Kaczyński czy ostatnie gwiazdy: Krystyna Pawłowicz czy John Godson to już właściwie synonimy braku jakiekolwiek kultury dyskusji. Abstrahuję od poglądów. Poglądy były, są i będą różne. Problem leży w sposobie ich prezentacji i szacunku dla zdania innych. A tego, wliczając w to Janusza Palikota, w polskich politykach nie ma (Szekspir w Sejmie, czyli Palikot dramatycznie).


"W porozumieniu z kierownikiem Akademickiego Centrum Kultury UG Alternator Michałem Biełuszko i Prorektorem ds. studentów Prof. Józefem Arno Włodarskim zdecydowaliśmy, że ze względu na bezpieczeństwo uczestników projektu Europa bez fikcji - pokaz filmowy i panel dyskusyjny w dn. 25 lutego br. zostaje odwołany. (...) Wpływ na decyzję mają ostatnie wydarzenia na Uniwersytecie Warszawskim i pismo do Rektora UG wystosowane przez Pomorską Młodzież Wszechpolską mogącą sugerować zaplanowanie fizycznej represji wobec odbiorców powyższego wydarzenia. Dbając o dobro uczestników panelu i odbiorców, uznaliśmy, że nie jest to odpowiedni termin na publiczną debatę w przestrzeni akademickiej na temat ustawy o związkach partnerskich"
mgr Tomasz Pupacz ACK UG "Alternator" mail do uczestników debaty o związkach partnerskich na UG [1]
Brak jakiekolwiek siły państwa wobec działań jawnie nastawionych na wymuszanie określonych decyzji to na pozór inna charakterystyka niż poziom debaty publicznej. Ale może nie do końca? Krzyż na Krakowskim Przedmieściu pokazał, jak fatalnie organy państwa radzą sobie z egzekucją reguł współżycia społecznego. Aparat państwowy, sądy i prawodawstwo nie radzą sobie ze stadionowym bandytyzmem. Nie radzą sobie również z grupkami pseudonacjonalistów, już nie tylko skandujących swoje hasła na mniej czy bardziej legalnych demonstracjach i kontrmanifestacjach. Brak działań organów administracji sprowadził nas do poziomu, w którym przerywane są wykłady uniwersyteckie, a nawet są odwoływane [1]. Brak stanowczej reakcji rektora Uniwersytetu Warszawskiego (Zamaskowany narodowiec czyli list do rektora UW) na zajścia w Warszawie połączone z, cóż, głupią wypowiedzią Magdaleny Środy w tej sprawie, podniosły i poziom bezkarności przeciwników mniejszości jak i podkreśliły ich realny wpływ na życie społeczno – kulturalne. I patrząc przez pryzmat historii najnowszej, to jest trend a nie pojedynczy eksces. Sprawą, na wniosek policji, zajęła się prokuratura [5]. Ciekawe z jakim skutkiem.

"Z punktu widzenia parlamentu jesteśmy po to, by stanowić świeckie prawo dla 38 milionów obywateli, wśród których są nie tylko katolicy "
Joanna Kluzik-Roztkowska, PO [2]
Innym trendem, którego specjalnie nie trzeba udowadniać, to wpływ Kościoła na państwo. Poczynając od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku do ostatnich ustaleń w sprawie finansowania kościołów. Początki były skromne, obecnie Kościół katolicki rości sobie prawo do ustalania norm społecznych w kategoriach stanowionego prawa i, o zgrozo, ten wpływ posiada. Publiczne wystąpienia księży czy wyższej rangi hierarchów w kwestiach in vitro, związków partnerskich, homoseksualizmu [2] czy obrony Kościoła bez względu na interes społeczny a nawet obowiązujące w Polsce Kodeks Karny (Bliżej choregonie będziemy!, Komu wiara pomoże walczyć z grzechem?). Doszliśmy do poziomu, w którym zdjęcie krzyża w Sejmie, brak finansowania Kościoła i ewentualny brak finansowania lekcji religii w szkole [3] stanowi zamach na wolność. Chore? Nie tylko chore. Bardzo groźne.

"W Niemczech od 10 lat są związki partnerskie. Ale te (homoseksualne - red.) związki stanowią tylko pół promila. Geje twierdzą, że jest ich 25 proc., więc jest w tym wszystkim pewna sprzeczność. Gender to kolejna ideologia lewacka, jakby neomarksizm"
ks. Dariusz Oko [2]
Na to wszystko nakładają się minimalne zmiany na scenie politycznej. Ostatnia nowość, Ruch Europa Plus firmują Janusz Palikot, Aleksander Kwaśniewski i Marek Siwiec. Budowanie wspólnych list wyborczych skusiło, bądź kusi, takich „polityków” jak Robert Kwiatkowski, Andrzej Olechowski, Marek Borowski, Paweł Piskorski i wielu, wielu innych znanych, aczkolwiek od pełnej piersi demokracji parlamentarnej odstawionych [4] (Ruch Europa Plus, Palikotkontratakuje). Czy to rzeczywiście nowa jakość w polityce? To ci sami ludzie, którzy swoimi decyzjami podejmowanymi przez ostatnie dwadzieścia lat doprowadzili nas do sytuacji, w której jesteśmy teraz. Niemocy państwa, wpływów Kościoła, żenującym poziomem kultury polityków.

"Działania rządu otwierają ścieżkę do łamania konkordatu, bo co się stanie, jak samorząd nie da pieniędzy na lekcje religii, nawet gdy młodzież będzie chciała w nich uczestniczyć"
ks. prof. Wojciech Góralski [3]
Czy powyższe spostrzeżenia są od siebie niezależne? W dużej mierze tak. Ale trendy są tak podobne, że trudno zarzucić im brak korelacji. Korelacji znanych z historii. Barwnie opisanych w filmie „Kabaret”, który został przywołany przez premiera przy okazji pytania o ostatnie zajścia na UW. I coraz mocniej jestem przekonany, że przywołany słusznie.

1 Zastraszeni. Studenci odwołują debatę po naciskachnacjonalistów
2 Pyskówka u Lisa: "Kościół twierdzi też, że seks jestgrzechem" vs "40 proc. pedofilów to geje"
3 Koniec religii w szkołach?   
Klaruje się lista Kwaśniewskiego: Biedroń, Grodzka, Olechowski, Kwiatkowski
5 Atakiem na wykład prof. Środy zajmie się prokurator
 

5 komentarzy:

  1. Dołączył bym jeszcze jeden wykres. To wzrost wpływu organizacji lewackich w Polsce .Pasuje idealnie w korelacje spadku kultury w życiu publicznym w Polsce oraz wzrostem głupoty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzrost wpływu organizacji lewackich jest dość dyskusyjny, ale fakt, że wpływ na spadek kultury w życiu publicznym ma znacznie więcej czynników niż ująłem w poście. I nie sposób wymienić wszystkich, więc nawet nie próbuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma dnia bez "newsa" z organizacji typu Ruch Palikota czy dnia bez Nowickiej ,Środy ,Hartmana czy innych lewaków itd.Wiec ten wzrost nie jest dyskusyjny.Tylko on jest. Kiedyś tego nie było w takim natłoku.
    Kiedyś nie było do pomyślenia zakócić dzień Niepodległości przez bojówki międzyinnymi lewackie.
    A najważniejszą rzeczą w dzisejszej polityce są nie deficyt budżetowy tylko ...o zgrozo..sprawy związków partnerskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to taka definicja lewaków :)) OK,w tym ujęciu to tak, ale Środzie znacznie bliżej do celebrytki a Nowickiej do feministki niż do lewaka :)

      A Dzień Niepodległości to nie był bardziej zakłócany przez prawicę?

      Gospodarka jest najważniejsza, a pytanie brzmi dlaczego społeczeństwo się nią nie interesuje? I to poważne pytanie, abstrahuję od lewaków i prawicy. I jak sprawić by się gospodarką zaczęło owo społeczeństwo przejmować?

      Usuń
  4. Spróbujmy podstawić inne nazwiska i nazwy: "Nie ma dnia bez "newsa" z organizacji typu Młodzież Wszechpolska, czy dnia bez Terlikowskiego, Wildsteina, Pospieszalskiego, Ziemkiewicza, czy innych "prawaków" Więc ten wzrost nie jest dyskusyjny." itd. Równie prawdziwe, jak i tamto. Radykalizacja lewicy to tylko reakcja na coraz bardziej aktywną prawicę.

    OdpowiedzUsuń