Dramat na Uniwersytecie. Narodowcy protestują przeciwko
wykładowi profesor Środy, wdzierając się na aulę, siejąc zamęt i rasizm. I co?
I nic.
Na głowy wszelkiego rodzaju Narodowców posypały się gromy
tak liczne, jak i uzasadnione. Organizowanie zadym przy byle okazji,
zamaskowane twarze jakby wstydzili się swoich poglądów i tego, że walczą o
lepszy świat. Lepszy z ich punktu widzenia, ale to nie stoi na przeszkodzie,
aby robić to otwarcie i z dumą. Chyba, że to żaden powód do dumy.
Narodowcy znacząco różnią się od narodowców – zadymiarzy.
Mają swoje poglądy, bardzo jednoznaczne w sprawach tradycji, polskości,
rodziny, a często i katolicyzmu i seksualności. Z tego powodu są przeciwnikami
oddzielania Kościoła od państwa, zdejmowania krzyży z miejsc publicznych,
legalizacji związków partnerskich i generalnie wszystkiego, co nie ma związku z
szeroko rozumianym patriotyzmem w ujęciu początków XX wieku. Moje poglądy są w
wielu miejscach diametralnie odmienne, ale nie sprawia to, że z Narodowcem nie
jestem w stanie dyskutować. Jestem.
Problem leży w określeniu Narodowca. Po pierwsze to nie jest
człowiek, który wstydzi się swoich poglądów. Nie biega z kijem w ręku po
wszelkiego rodzaju wydarzeniach mniej czy bardziej związanych z homoseksualizmem,
feminizmem czy szeroko rozumianą tolerancją. Potrafi o swoich zapatrywaniach
rozmawiać i ich bronić. I to nie tyle ze względu na poczucie swojej wyższości,
co z powodu inteligencji. Tego rozróżnienia nie wprowadzam ze względów jakiejś
głębszej filozofii. Już wyjaśniam.
Post kieruję do władz Uniwersytetu Warszawskiego. Instytucji
państwowej, związanej z nauką, instytucją niosącą kaganek oświaty. Jeśli mogę
tak bardziej górnolotnie się wyrazić. Rektor UW chyba o tym zapomniał. Rektorze!
Dlaczego nie zdecydował Pan się na zgłoszenie sprawy do prokuratury? Czy
popiera Pan zamaskowanych łobuzów przerywających wykłady uniwersyteckie? Czy to
nowe podejście władz uczelni do kwestii wolności słowa przyznającej je temu,
kto głośniej wrzeszczy? Czy sala wykładowa stanie się odpowiednikiem sejmowej
mównicy?
Jeśli taki jest zamiar rektora Uniwersytetu Warszawskiego,
to jakakolwiek dyskusja na temat zadym, rasistowskich haseł na stadionach i
demonstracjach, obrażaniu wszystkich, którzy nie spełniają narodowościowej
definicji człowieka, staje się bezcelowa.
Budujemy społeczeństwo, w którym nie będzie miejsca na
wykłady profesor Środy? I nie, nie jestem zwolennikiem opinii wygłaszanych
przez nasze feministki, z Magdaleną Środą na czele. I nie jestem przeciwnikiem
Narodowców. Jestem zdecydowanym wrogiem zadymiarzy, którzy brak poglądów nadrabiają
siłą i głośnym wrzaskiem. A przede wszystkim jestem wrogiem ludzi
inteligentnych, którzy takie działania popierają. Rektorze.
Na podstawie: Zamaskowani narodowcy wdarli się na wykładŚrody na UW. "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!"
To nie są żadni "narodowcy". To są niestety chłopcy, którzy pogubili się w życiu i ktoś nimi zręcznie manewruje dla swoich celów. A celem tym jest zastraszenie ludzi o odmiennych poglądach i pokazanie swojej siły. Twarzy nie pokazują, bo to co robią można by podciągnąć pod łamanie różnych paragrafów KK i wcale bym się nie zdziwił, gdyby ci sami młodzieńcy pojawiali się przy okazji różnych burd stadionowych lub kibolskich ustawek, tudzież podczas kontrmanifestacji przeciwko paradom równości tip.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym jest powyższy post. Również wydaje mi się, że to ci sami ludzie, dla których najważniejsze to zadyma, bez względu na cel, miejsce czy organizatora.
OdpowiedzUsuń