Premier Donald Tusk ogłosił zapowiedziane w zeszłym tygodniu
zmiany w składzie Rady Ministrów [Kto opuści rząd, a kogo uratują sondaże?]. Zmian delikatnie mówiąc kosmetycznych.
mem za fot. KPRM |
licencja: (CC) Creative Commons |
Ale zaskoczenie było. Premier poczuł się zaskoczony reakcją
na jego zapowiedz zmian w rządzie. Wzruszająca historia. Na wszelki wypadek
zapowiedział nową, dużą reorganizacje na lato. To miłe, znowu mamy nad czym
spekulować i znowu zaskoczymy premiera. Miłe, ale i jednocześnie niepokojące.
"Jesteśmy z moją żona 34 lata ze sobą, i oboje z Małgosią możemy potwierdzić, że kryzysy zdarzają się w każdym małżeństwie lepiej nie ułatwiać rozstania, bo z reguły na tym cierpią dzieci. Każdy ma prawo do życia w formule, jaka mu odpowiada, natomiast państwo nie musi wspierać - np. finansowo – wszystkich"
Donald Tusk [1]
Donald Tusk [1]
Niepokojące z kilku przyczyn. Po pierwsze, co dalej z
Jarosławem Gowinem i jego frakcją Godsonów budujących prawodawstwo wokół
katolickich dogmatów? Czy Donald Tusk dogadał się z ministrem sprawiedliwości i
jego stronnikami? I jak można rozumieć słowa Tuska, iż w PO nie ma miejsca na
postawy, że ludzie homo nie mają praw? W tej kwestii wszystko wyjaśni się
podczas głosowań nad nowymi projektami ustaw dotyczącymi związków partnerskich.
A więc pewnie już niedługo. Biorąc pod uwagę ostatnie, znacznie mniej
homofobiczne wypowiedzi posła Godsona, jest duża szansa na przyjęcie przez Sejm
jednego, bądź nawet kilku projektów. Oby.
Niepokojące jest pozostawienie ministra skarbu, Mikołaja
Budzanowskiego, z jednoczesnym publicznym pogrożeniem mu „tykającym zegarem”.
Odniosłem nieodparte wrażenie, że minister awansował na rezerwowego kozła ofiarnego
w przypadku upadku LOT’u. Na co szanse są niestety duże. Sytuacja w spółce jest
trudna, nie do końca zawiniona przez Budzanowskiego, ale patrząc na jego
działania mam nieodparte wrażenie, że nie jest w stanie poradzić sobie z
naprawą naszego narodowego przewoźnika. A jeśli tak, będzie winny. Szkoda, że
za cenę LOT’u.
Pozostawienie w rządzie Bartosza Arłukowicza czy Sławomira
Nowaka jest równie mało zaskakujące jak to, gdyby obaj wylecieli. Mają trudne
resorty, w których nie sposób spodziewać się sukcesów. Bez dokładnej znajomości
tematu trudno nawet oceniać z zewnątrz ich działalność. Tak czy inaczej
zostali, i również mogą stanowić swego rodzaju wentyl bezpieczeństwa dla
Donalda Tuska. A jeśli ktoś woli inny termin, niech będzie ofiarny kozioł.
To samo może dotyczyć ministry sportu, Joanny Muchy. W tym
akurat przypadku premier mógł ją zdymisjonować za całokształt działalności. Oczywiście
naraziłby się feministkom broniącym ministry bez względu na niedorzeczność
koncepcji, które wymyśla i publicznie wypowiada, ale tę decyzję Donald Tusk łatwo
by obronił. Z drugiej strony nie znam na tyle dobrze sytuacji na wierchuszce
PO, aby pozostawienie Muchy przypisywać wpływowi wewnątrzpartyjnych rozgrywek. Mucha
zostaje, i nawet nie zdziwię się, jeśli zostanie w rządzie po letniej
rekonstrukcji. Pozostanie jedynie pytanie – dlaczego?
Premier odniósł się również to ostatnich wydarzeń na
Uniwersytecie Warszawskich, opisywanych post wcześniej [Zamaskowany narodowiecczyli list do rektora UW]. Słowa Donalda Tuska były dość ostre, ciekawe jaka
będzie ich konsekwencja w stosunku do władz uczelni.
Przy okazji premier Tusk postanowił wsadzić się na konia
małżeństwa. Według słów szefa rządu, państwo nie powinno ułatwiać rozpadu
związku, bo cierpią na tym dzieci i dlatego państwo powinno wspierać małżeństwa. Nie rozumiem tej
logiki. A co z dziećmi wychowującymi się poza małżeństwami? PO planuje
wprowadzić przymusowość małżeństw czy wspierać tylko te dzieci, których rodzice
postępują w zgodzie z koncepcją premiera, Gowina i Kościoła? Czy premier
zamierza karać dzieci za głupotę ich niezamężnych matek i nieżonatych ojców? A
co z dziećmi wychowującymi się w nieformalnych związkach homoseksualnych? Nie
wspierając takich związków, a wspierając małżeństwa dzielisz dzieci na lepsze i
gorsze.
Donaldzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz