W każdej strukturze społecznej, od surowej wieprzowinki w
chlewiku przez watahę wilków po polityków, wcześniej czy później dochodzi do
sytuacji, w której trzeba jasno i wyraźnie określić swój status.
mem za: Matrix, 1999 |
licencja: (CC) Creative Commons |
Wcześniej czy później nadchodzi również czas, aby swoje
przewodnictwo potwierdził osobnik stojący na samym szczycie społecznej drabiny.
Dla Donalda Tuska czas nadszedł. Dla wicemarszałek Sejmu, Wandy Nowickiej,
również. Chociaż w nieco innych kategoriach.
Premier Donald Tusk dość mocno rozczarował swoim wczorajszym
wystąpieniem [Zmiany, zmiany i bez zmiany] zapowiadającym zmiany w Radzie
Ministrów. Zmiany były, cztery, z czego jedna pewna, jedna spodziewana i dwie
mniej spodziewane, ale nie były bynajmniej zaskakujące. Po tygodniu oczekiwania
hucząca od plotek i domysłów Polska liczyła na zmiany głębsze i kierujące rząd
w stronę fachowości. Nic z tego. Pozostaliśmy w kręgu układów
wewnątrzpartyjnych.
Na pomoc premierowi ruszył więc szef Platformy, Donald Tusk.
Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa. O ile szef rządu nie udowodnił swojej władzy
w partii, o tyle szef PO postanowił zagrać ostrzej. I jednoznacznie – albo konserwatyści
w partii poprą związki partnerskie albo z partią się żegnają [1]. Co stoi w
dziwnej sprzeczności z wczorajszymi słowami premiera o związkach i małżeństwie
[Zmiany, zmiany i bez zmiany], więc może zbieżność nazwisk jest przypadkowa? A
może strategia premiera polega na obraniu Gowina z Godsonów i wyrzucenia z
partii tylko ministra sprawiedliwości? Na wzór zbliżony swego czasu do Jana
Marii Rokity, którego duch na pewno nieprzypadkowo miał zostać przez szefa PO
przywołany [1].
Tak czy inaczej szef Platformy dość skutecznie postawił się
pod ścianą. Jeśli od uchwalenia ustawy o związkach partnerskich zależy „przywództwo
w PO” [1], to zgaduję, że w razie kolejnego sejmowego niepowodzenia w tej
sprawie, odejdzie albo premier albo konserwatyści. Jedno i drugie w praktyce
może oznaczać przedterminowe wybory. Może, ale oczywiście nie musi. Donald Tusk
miał zapowiedzieć na spotkaniu z konserwatywną częścią PO, iż nawet, jeśli
wywali ich z partii, widzi możliwości dalszej współpracy [1]. Jak taka
współpraca mogłaby się układać? Na pewno nie na płaszczyźnie światopoglądowej,
ale w kwestiach gospodarczych czy budżetowych istnieje realna możliwość
zajmowania wspólnego stanowiska. Zwłaszcza, że aktualnie chyba żadnej partii w
Sejmie nie zależy na przyspieszonych wyborach.
"Oczekuję z Pana strony zdecydowanej reakcji na wypowiedź biskupa Pieronka. Mam nadzieję, że w ten sposób dostarczy Pan ogółowi społeczeństwa rzetelnej wiedzy o mechanizmach przemocy seksualnej wobec dzieci oraz o skali zniszczeń, jakie molestowanie seksualne powoduje w psychice dzieci oraz w jakiś sposób wpływa na ich późniejsze życie. Być może dzięki skutecznej reakcji na tę oburzającą wypowiedź uda się Panu przekonać hierarchów Kościoła katolickiego do ścisłej współpracy z instytucjami państwa w celu skutecznego ścigania duchownych dopuszczających się przestępstw pedofilskich"
Wanda Nowicka [2]
Wanda Nowicka [2]
Donald Tusk zdeklarował się więc dość jasno. Z innego punktu
startuje Wanda Nowicka, do niedawna wicemarszałek Janusza Palikota, obecnie
wicemarszałek. Nowicka, która nie tak dawno obiecała tworzenie nowego bytu w
polityce, zaczęła od klasycznej ucieczki do przodu. Wyprzedziła swoją byłą
partię w robieniu szopki z rzeczy ważnych, domagając się od Rzecznika Praw Dziecka,
Marka Michalaka, „zdecydowanej reakcji na wypowiedź biskupa Pieronka o
pedofilii w Kościele [2] [Komu wiara pomoże walczyć z grzechem?]. Dlaczego
wicemarszałek Sejmu, zamiast zaproponować rozwiązania ustawodawcze ułatwiające
ściganie księży pedofilii, kieruje sprawę do Rzecznika Praw Dziecka? Ma im
kazać przestać? Powiedzieć, że to krzywdzi dzieci? Poprosić p.o. papieża o
ekskomunikę? Czy pani wicemarszałek zdaje sobie sprawę z istnienia w Kodeksie Karnym rozdziału XXV? Nieustająco polecam Wandzie Nowickiej wstąpienie w szeregi PO czy
SLD. Albo zrzeczenie się mandatu, którego możliwości nie jest Pani w stanie
wykorzystać.
Dlaczego poruszam sytuację Donalda Tuska i Wandy Nowickiej w
jednym artykule? Aby pokazać, czy wręcz ostrzec Donalda Tuska, że jeśli wycofa
się z podjętych deklaracji, jego status bardzo zbliży się do obecnej sytuacji
Nowickiej. Pozostanie premierem, ale nie będzie w stanie wykorzystać
możliwości, jakie niesie za sobą sejmowa większość. Nawet jeśli, w
przeciwieństwie do wicemarszałek, potrafi ją wykorzystać.
Parafrazując słowa samego Donalda Tuska: zostanie żyrandolem
we własnym salonie ;)
Mam takie wrażenie że Tuskowi coraz mniej na trwaniu na czele PO zależy. Tylko nie wiem, kto miałby go zastąpić.
OdpowiedzUsuńHmmm.. tak na to nie patrzyłem, ale pytanie ciekawe. I jeszcze istnieje poważna możliwość, że Platforma się rozleci.
OdpowiedzUsuńim więcej doniesień z walk w peło tym większa pewność że się partyjka rozleci, a władzę przejmie PiS z Gowinem.
OdpowiedzUsuńPonoć Gowin się żegna lub go żegnają. Oby :)
OdpowiedzUsuń