czwartek, 21 lutego 2013

Ja i moje miejsce w stadzie.

W każdej strukturze społecznej, od surowej wieprzowinki w chlewiku przez watahę wilków po polityków, wcześniej czy później dochodzi do sytuacji, w której trzeba jasno i wyraźnie określić swój status.

mem za: Matrix, 1999
licencja: (CC) Creative Commons
Wcześniej czy później nadchodzi również czas, aby swoje przewodnictwo potwierdził osobnik stojący na samym szczycie społecznej drabiny. Dla Donalda Tuska czas nadszedł. Dla wicemarszałek Sejmu, Wandy Nowickiej, również. Chociaż w nieco innych kategoriach.

Premier Donald Tusk dość mocno rozczarował swoim wczorajszym wystąpieniem [Zmiany, zmiany i bez zmiany] zapowiadającym zmiany w Radzie Ministrów. Zmiany były, cztery, z czego jedna pewna, jedna spodziewana i dwie mniej spodziewane, ale nie były bynajmniej zaskakujące. Po tygodniu oczekiwania hucząca od plotek i domysłów Polska liczyła na zmiany głębsze i kierujące rząd w stronę fachowości. Nic z tego. Pozostaliśmy w kręgu układów wewnątrzpartyjnych.


Na pomoc premierowi ruszył więc szef Platformy, Donald Tusk. Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa. O ile szef rządu nie udowodnił swojej władzy w partii, o tyle szef PO postanowił zagrać ostrzej. I jednoznacznie – albo konserwatyści w partii poprą związki partnerskie albo z partią się żegnają [1]. Co stoi w dziwnej sprzeczności z wczorajszymi słowami premiera o związkach i małżeństwie [Zmiany, zmiany i bez zmiany], więc może zbieżność nazwisk jest przypadkowa? A może strategia premiera polega na obraniu Gowina z Godsonów i wyrzucenia z partii tylko ministra sprawiedliwości? Na wzór zbliżony swego czasu do Jana Marii Rokity, którego duch na pewno nieprzypadkowo miał zostać przez szefa PO przywołany [1]. 

Tak czy inaczej szef Platformy dość skutecznie postawił się pod ścianą. Jeśli od uchwalenia ustawy o związkach partnerskich zależy „przywództwo w PO” [1], to zgaduję, że w razie kolejnego sejmowego niepowodzenia w tej sprawie, odejdzie albo premier albo konserwatyści. Jedno i drugie w praktyce może oznaczać przedterminowe wybory. Może, ale oczywiście nie musi. Donald Tusk miał zapowiedzieć na spotkaniu z konserwatywną częścią PO, iż nawet, jeśli wywali ich z partii, widzi możliwości dalszej współpracy [1]. Jak taka współpraca mogłaby się układać? Na pewno nie na płaszczyźnie światopoglądowej, ale w kwestiach gospodarczych czy budżetowych istnieje realna możliwość zajmowania wspólnego stanowiska. Zwłaszcza, że aktualnie chyba żadnej partii w Sejmie nie zależy na przyspieszonych wyborach.

"Oczekuję z Pana strony zdecydowanej reakcji na wypowiedź biskupa Pieronka. Mam nadzieję, że w ten sposób dostarczy Pan ogółowi społeczeństwa rzetelnej wiedzy o mechanizmach przemocy seksualnej wobec dzieci oraz o skali zniszczeń, jakie molestowanie seksualne powoduje w psychice dzieci oraz w jakiś sposób wpływa na ich późniejsze życie. Być może dzięki skutecznej reakcji na tę oburzającą wypowiedź uda się Panu przekonać hierarchów Kościoła katolickiego do ścisłej współpracy z instytucjami państwa w celu skutecznego ścigania duchownych dopuszczających się przestępstw pedofilskich"
Wanda Nowicka [2]
Donald Tusk zdeklarował się więc dość jasno. Z innego punktu startuje Wanda Nowicka, do niedawna wicemarszałek Janusza Palikota, obecnie wicemarszałek. Nowicka, która nie tak dawno obiecała tworzenie nowego bytu w polityce, zaczęła od klasycznej ucieczki do przodu. Wyprzedziła swoją byłą partię w robieniu szopki z rzeczy ważnych, domagając się od Rzecznika Praw Dziecka, Marka Michalaka, „zdecydowanej reakcji na wypowiedź biskupa Pieronka o pedofilii w Kościele [2] [Komu wiara pomoże walczyć z grzechem?]. Dlaczego wicemarszałek Sejmu, zamiast zaproponować rozwiązania ustawodawcze ułatwiające ściganie księży pedofilii, kieruje sprawę do Rzecznika Praw Dziecka? Ma im kazać przestać? Powiedzieć, że to krzywdzi dzieci? Poprosić p.o. papieża o ekskomunikę? Czy pani wicemarszałek zdaje sobie sprawę z istnienia w Kodeksie Karnym rozdziału XXV? Nieustająco polecam Wandzie Nowickiej wstąpienie w szeregi PO czy SLD. Albo zrzeczenie się mandatu, którego możliwości nie jest Pani w stanie wykorzystać.

Dlaczego poruszam sytuację Donalda Tuska i Wandy Nowickiej w jednym artykule? Aby pokazać, czy wręcz ostrzec Donalda Tuska, że jeśli wycofa się z podjętych deklaracji, jego status bardzo zbliży się do obecnej sytuacji Nowickiej. Pozostanie premierem, ale nie będzie w stanie wykorzystać możliwości, jakie niesie za sobą sejmowa większość. Nawet jeśli, w przeciwieństwie do wicemarszałek, potrafi ją wykorzystać.

Parafrazując słowa samego Donalda Tuska: zostanie żyrandolem we własnym salonie ;)


4 komentarze:

  1. Mam takie wrażenie że Tuskowi coraz mniej na trwaniu na czele PO zależy. Tylko nie wiem, kto miałby go zastąpić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm.. tak na to nie patrzyłem, ale pytanie ciekawe. I jeszcze istnieje poważna możliwość, że Platforma się rozleci.

    OdpowiedzUsuń
  3. im więcej doniesień z walk w peło tym większa pewność że się partyjka rozleci, a władzę przejmie PiS z Gowinem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponoć Gowin się żegna lub go żegnają. Oby :)

    OdpowiedzUsuń