środa, 27 lutego 2013

„Wiara i Tęcza” kontra wiara Kościoła.

Frontalny atak przypuściła kolejna organizacja LGBT. „Wiara i Tęcza” domaga się akceptacji tak w społeczeństwie, jak i w Kościele katolickim.

za: www.patheos.com
Frontalny atak to oczywiście pojęcie dość względne i w tym przypadku mocno przesadzone. Organizacja „Wiara i Tęcza” w swoim liście do biskupów kładzie nacisk na równość, tolerancję, duchową, jak i pozaduchową, wspólnotę. Tak to zapewne wygląda od strony twórców listu. Od strony Kościoła już niekoniecznie.


"Apelujemy po raz kolejny - w imię Boga, który stworzył nas wszystkich, a każdego w wyjątkowy sposób - nie odrzucajcie trzech procent wiernych i nie nakładajcie na nich krzyża, który ma uspokoić Wasze sumienia! Jest to brzemienna w tragiczne skutki próba utrzymania ścisłego podziału świata na 'idealnych' mężczyzn i kobiety - według teoretycznego modelu, który naprawdę nigdy w naturze nie istniał"

list do biskupów "Wiary i Tęczy" [1]
Pamiętacie wpis księdza Mieczysława Puzewicza na jego blogu, na którym podzielił się z Czytelnikami swoimi sennymi wizjami? Niczym Martin Luter King miał sen, ale w jego śnie Jezus uznał lesbijki za za swoje siostry, a gejów za swoich braci [2]. Po ostrej krytyce w mediach prokościelnych jak i płynącej z samego Kościoła katolickiego, wpis zniknął tak nagle, jak nagle się pojawił [3]. Powodem jego wycofania, jak ujął to rzecznik archidiecezji lubelskiej, była możliwość odebrania wpisu jako „zmiękczenie stanowiska Kościoła w sprawie homoseksualizmu” [3]

"Wasze publiczne wypowiedzi nawołujące do odrzucenia w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej projektów ustawy o związkach partnerskich oraz podziękowania złożone posłom, którzy głosowali przeciwko tym projektom, budzą nasz głęboki moralny sprzeciw"
list do biskupów "Wiary i Tęczy"
Drugą sprawą, która odbija się szerokim echem, jest sprawa słów księdza Franiszka Longchamps’a de Berier, członka zespołu ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. Stwierdzenie księdza, że dzieci poczęte metodą in vitro mają „dotykową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych” [4], można byłoby traktować w kategoriach zwykłej pseudonaukowej głupoty, ale ponieważ de Berier zajmuje dość eksponowane stanowiska, traktuję jego głos jako głos Episkopatu. A patrząc przez pryzmat wypowiedzi kleru na temat in vitro, jest to głos bynajmniej nieodbiegający od rzeczywistego stanowiska kościoła.

"Moja interpretacja jest taka, że sam ksiądz Puzewicz po zamieszaniu z jego wpisem uznał, że należy go wycofać. Nie sądzę, by miał jakieś sugestie. Co do samego wpisu, ksiądz miał dobre intencje, ale zabrakło mu odpowiednich środków wyrazu. Jego wpis mógł wprowadzić zamęt w umysłach wiernych, bo część osób mogła odebrać to jak zmiękczenie stanowiska Kościoła w sprawie homoseksualizmu"
ks. Krzysztof Podstawka, rzecznik archidiecezji lubelskiej [3]
Ale nie tylko Kościół katolicki jest przeciwnikiem wszystkiego, co narusza średniowieczny porządek. We wczorajszym wywiadzie Prezydent Bronisław Komorowski jasno dał do zrozumienia, że w Polsce nie ma możliwości wprowadzenia związków partnerskich bez zmiany Konstytucji [5]. A tym samym praktycznie nie ma możliwości wprowadzenia związków partnerskich w prawodawstwie. Prezydent zrównał „prawa i potrzeby osób o odmiennej orientacji” i „obawy Polaków o to, czy nie prowadzi to do rozwiązań takich, jak we Francji np. do adopcji dzieci”. Oczywiście, takie stanowisko stoi w głębokiej sprzeczności z realiami życia, które wskazują na rosnącą liczbę dzieci w związkach pozamałżeńskich, ale prawicowemu Prezydentowi wcale to nie przeszkadza.  Według Bronisława Komorowskiego prawo powinno postępować za zmianami. Otóż nie, panie Prezydencie. Prawo powinno postępować równoległe do zmian. Czego polska „klasa polityczna” nie rozumie. Albo za zmianami nie jest w stanie nadążyć.  Albo nie potrafi zmieniać prawa z sensem. A najprawdopodobniej wszystkiego po trochu.

"Według mnie jednak prawo powinno raczej postępować za zmianami, a nie przed nimi, nie wywoływać tych zmian"
Bronisław Komorowski [5]
I tutaj wracamy do listu „Wiary i Tęczy” do biskupów. Dlaczego Kościół nie respektuje nauk Jezusa i odwraca się od człowieka? Dlatego, że może i chce. Kościół w Polsce to nie sympatyczny, otwarty, pełen zrozumienia ksiądz jak Mieczysław Puzewicz. Kościół w Polsce to Franiszek Longchamps de Berier, biskup Tadeusz Pieronek, ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk, Jarosław Gowin, Jarosław Kaczyński, Prezydent Bronisław Komorowski, Konstytucja, ogromny majątek. A to i tak tylko drobna część definicji Kościoła katolickiego w Polsce.

Czy więc „Wiara i Tęcza” powinna usiąść, zapłakać nad sobą i dać spokój w walce o miejsce w Kościele? Wręcz przeciwnie! Jak to ktoś kiedyś ujął, a ja sparafrazuję stosownie do sytuacji – kropla drąży beton.



8 komentarzy:

  1. Zjawisko tęczy nieodparcie kojarzy mi się z niebem, czy warto zatem na siłę mieszać do tego ziemię? Równość spotka wierzących właśnie tam, gdzie pojawia się tęcza - w niebie. Codzienna modlitwa jest niczym innym jak benedyktyńskim drążeniem drogi do nieba, jak ta kropla... W kościele jest miejsce dla wszystkich ludzi, czy wobec tego zasadnym jest oczekiwanie na oficjalne stanowisko KOŚCIOŁA w sprawie oczywistego zjawiska tęczy? Niebo, tęcza to NIEBO, a ZIEMIA to ziemia niestety, tak już to jest zaprojektowane :)

    nadia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie napisane :) Tylko czy w Kościele jest miejsce dla wszystkich ludzi? W chrześcijaństwie jest miejsce dla wszystkich ludzi, ale miejsce w Kościele określa Episkopat. To dość dziwne, ale może Kościół nie dostrzega tęczy łączącej niebo i ziemię? Albo dostrzec jej nie chce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje zdanie o miejscu w kościele dotyczyło kościoła, nie Kościoła. Dla obydwu (K)kościołów zjawisko tęczy jest jednocześnie i oczywiste, i bardzo zagadkowe :), przy czym, o ile dosyć wyraźnie widać, że tęcza rzeczywiście zdaje się łączyć niebo i ziemię, o tyle bardzo trudno jest potwierdzić tę przesłankę konkretnym dowodem:). Przypisywanie złej woli komukolwiek w (K)kościele, jakoby nie chciał dostrzec domniemanego punktu oparcia tęczy na ziemi, nie ma racjonalnych podstaw. O ile mi wiadomo trwają poszukiwania tego punktu, można mieć pretensje co do tempa poszukiwań, zważywszy jednak na materię (niebo-ziemia) trzeba prowadzić je z największą starannością. W rezultacie uda się być może, w sposób nie budzący żadnych wątpliwości, dowieść istnienia takiego punktu
      Osobiście nie mam wątpliwości, ale przecież mogę się mylić... :)

      nadia

      Usuń
    2. Zakładając że tęcza jak na obrazku stanowi symbol LGBT, to zdanie "Przypisywanie złej woli komukolwiek w (K)kościele, jakoby nie chciał dostrzec domniemanego punktu oparcia tęczy na ziemi, nie ma racjonalnych podstaw" może nie być prawdziwe ;) Wszystko zależy oczywiście od pojęcie złej i dobrej woli, które z doświadczenia wiem, bywa dość różne ;)

      Usuń
  3. do100jnik - te działania lgbt są po prostu głupie i szkodzą ich sprawie, ale ..., w uzupełnieniu znam wiele par (nie większych kombinacji) partnerskich heteroseksualnych, sam spędziłem w takim związku wiele lat i wyszło tylko na dobre (jedno moje dziecko też miało taki związek i są wzorowym małżeństwem drugie nie zrobiło i jest rozwód) homoseksualnej pary nie znam żadnej, może się nie chwalą, a jak przejrzałem wypowiedzi posłów PO, którzy głosowali przeciw związkom partnerskim, to praktycznie wszyscy mówili o homoseksualistach, i to odpowiada poziomowi intelektualnemu rządców tego kraju, małemu Jasiowi wszystko kojarzyło się z dupą im z homoseksualizmem, starczy :-) pozdrowienia dla autora bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz więcej osób spędza życie w związkach partnerskich, mają dzieci, prowadzą normalny dom. Autor bloga również ;) A wypowiedzi posłów to rzeczywiście był średniowieczny koszmar, nawet mam je w którymś z poprzednich postów. Ku potomności i przestrodze.
    Dzięki, pozdrawiam również :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kilka lat wstecz, ksiądz po kolędzie omijał mieszkanie mojej sasiadki, bo była rozwiedziona.
    Uciekła od męża tyrana, alkoholika. Zwiazała się z porządnym człowiekiem z którym wychowała 2 dzieci z poprzedniego małzenstwa oraz 1 z obecnym. Mieli ślub cywilny. Byli przykładną rodziną,chodzili do kościoła do spowiedzi...

    Czy teraz takie rodziny są wykluczane z kościoła- bo nie mają ślubu kościelnego?
    teraz bez rozwodu mało kto wytrzyma całe życie.. KOŚCIÓŁ musi przystosować się i uwzględnić niektóre fakty. I dać szansę ludziom

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem tak do końca na czym polega problem Kościoła, ale w dużej mierze na oderwaniu od realnego świata. Im dłużej się słucha jego nauk, tym wyraźniej wyłania się czarno-biały obraz świata w którym człowiek albo dokładnie pasuje do przyjętego katolickiego kanonu, albo nie pasuje. Trochę to smutne w świetle nauk Jezusa, ale cóż. W taką stronę zmierza polski Kościół.

    OdpowiedzUsuń