poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rzeczpospolita Żony i Męża.


Czasami pojawiają się wypowiedzi tak wspaniałe, niezwykłe, zaskakujące, komiczne, żałosne i przerażające, że nie sposób przejść nad nimi do porządku. Dziś obrodziły!

„Dzisiaj jest po prostu moda na homoseksualizm. Rozmawiam z młodymi ludźmi i niektóre kobiety mają problem ze znalezieniem partnera, bo większość potencjalnych kandydatów, nawet jak nie jest gejami, to udaje gejów”. (…) Ale przede wszystkim te ustawy są niekonstytucyjne. Małżeństwo i związek partnerski jest w nich tożsamy. Tymczasem jedno jest w konstytucji, a drugiego nie ma. - Antonii Mężydło, PO.

Jak to mawiał Złomek z rysunkowego filmu „Auta” – „Nie no, kabaret”. Trudno powyższe wypowiedzi komentować na serio, chociaż słowa wybrańców narodu wypadałoby potraktować z należnym szacunkiem. Potraktowałem.

Chylę czoła przed Antonim Mężydło. Genialne w swej prostocie! Nie chcesz się żenić? Udawaj geja! Ale kto by przypuszczał, że aż tylu facetów nie chce się żenić, posuwając się do… No i wyszło mi masło maślane ;) Kobiety, co jest z Wami, że faceci wolą udawać gejów zamiast się żenić? Teraz jednak macie szansę! Wybierajcie co lepsze kąski zanim liberalni posłowie usankcjonują ustawę o związkach partnerskich ;)



„Zapewniam, że wśród milionów osób, które głosują na PO, są także tacy, którzy nie odnajdują się w optyce homoseksualnej. I w imię dobrze rozumianego pluralizmu i wkomponowania się w oczekiwania, nie tylko w oczekiwania głośnych ostatnio środowisk homoseksualnych, pozwalam sobie być wiernym linii, która została zakomunikowana Polakom, moim wyborcom. I będę wobec niej nadal lojalny”. – Konstanty Miodowicz, PO
Wielki szacunek dla posła Miodowicza. To temat na pracę doktorską z wyższej półki: „Dobrze rozumiany pluralizm w optyce homoseksualnej”. Nie sprawdzałem, ale zgaduję, że jeszcze nikt nigdy podobnego wyzwania nie podjął. Szacunek za pozostawanie wiernym swoim poglądom, na które wyborcy posła Miodowicza głosowali. Ale za nowatorskie rozumienia terminu pluralizm, dobrze rozumiany pluralizm, dla posła szczególna owacja na stojąco. Poseł otwiera nam oczy na świat, na który dotąd patrzyliśmy przez optykę homoseksualną i traktowaliśmy pluralizmu słownikowo. Ale kto by przypuszczał, że słowniki są tworzone w optyce homoseksualnej, której pluralizm jest obcy?

„Ja wiem, że 90 procent osób chcących zalegalizowania takich związków jest heteroseksualnych, i ta ustawa mogłaby im pomóc, chociażby w sprawach wspólnego dziedziczenia. Ale jest też te 10 procent, jeszcze trudne w Polsce do zaakceptowania, jak widać nawet po debacie. (…) Na dziś ja zdecydowanie nie akceptuję tych 10 procent. Nie chodzi o to, żeby nie mieli łatwiej w rozliczeniach, bo każdy obywatel ma takie same prawa i obowiązki. Ale my reprezentujemy Podkarpacie, a u nas to jeszcze bardzo odległe, żeby popierać mniejszości homoseksualne”. – Piotr Tomański, PO.

Oklaski dla posła Piotra Tomańskiego. Cóż z tego, że ustawa jest potrzebna, skoro Podkarpacie zgłasza liberum veto? Wielka zasługa posła dla naszej narodowej tradycji, tradycji Polski szlacheckiej, Rzeczpospolitej Obojga Narodów, niedościgłego wzoru organizacji państwa. To wspaniałe, że poseł przywraca tradycje, kiedy o żadnych związkach partnerskich mowy nie było.
Poseł Tomasz Głogowski rozszerzył listę badziewia, które bezmyślnie importujemy sobie ze zgniłego zachodu. Po modzie na walentynki, Halloweeny, hamburgery i Internet sprowadziliśmy sobie modę na rejestrację związków partnerskich w państwowych urzędach. Chwała i wielkie dzięki posłowi, który niemal w rejtanowskim stylu zatrzymał kolejną, efemeryczną modę zalewający nasz spokojny, rodzinny konstytucyjnie, kraj. "Rodziny konstytucyjnie kraj" brzmi dość dziwnie, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia.

„Kwestię unormowania sytuacji prawnej związków partnerskich można rozwiązać poprzez wprowadzenie zmian w poszczególnych obowiązujących już ustawach, a nie poprzez uchwalanie specjalnej ustawy”. – Grzegorz Raniewicz, PO.

Poseł Raniewicz proponuje rozwiązanie upraszczające system prawny. Zamiast jednej specjalnej ustawy, która legalizowałaby związki partnerskie, Sejm tak pozmienia wszystkie inne, aby wszyscy byli zadowoleni. I jest to bardzo słuszne podejście. Sejm będzie miał czym się zająć przez najbliższych kilka lat. Będziemy potrzebowali więcej posłów. Dużo więcej. Sala Kongresowa w PKiN będzie zapełniona do ostatniego posła.

„Ale sam pomysł, żeby dwóch panów czy dwie panie jechały do urzędu stanu cywilnego rejestrować swój związek, jest absurdalną fanaberią, która co prawda jest teraz w kilkunastu krajach modna, ale myślę, że ta moda będzie ustępowała”. – Tomasz Głogowski, PO.

I Marian Cycoń. Jak mogliśmy być tak ślepi, aby nie widzieć, że związki partnerskie rozpadają się częściej niż małżeństwa! To ważne spostrzeżenie. Teraz, kiedy poseł Cycoń rozprawił się z „nieodpowiedzialnymi małżeństwami”, czas rozprawić się z rozwodnikami. Jeśli dobrze pokombinować, to może uda się całkowicie wyeliminować ryzyko rozpadu rodziny? Może wprowadzić jakieś mechanizmy skutecznie odstręczające od rozwodów? Może zachęty podatkowe, może talony na wycieczki do Sejmu? A może coś na wzór koncepcji z „Rejsu” Marka Piwowskiego:

„Z analiz NCCS (National Center for Charitable Statistics) wynika, że w krajach wysoko rozwiniętych Europy i Ameryki Północnej ze 100 proc. związków partnerskich pierwsze 10 lat wspólnie przeżywa zaledwie 31 proc. Podczas gdy małżeństw o charakterze cywilnym - pierwsze wspólne 10 lat przeżywa średnio 47 proc. w Ameryce Północnej i 52 proc. w Europie. Znając te statystki, nie możemy sobie pozwolić na jeszcze większe ryzyko rozpadu rodziny. Z powodu postępującego w ostatnich latach niżu demograficznego uważam, że należy wspierać tradycyjny model rodziny jako instytucję odpowiedzialnego małżeństwa”. – Marian Cycoń, PO.

Kaowiec: No jakąś karę jednak z miejsca zastosować.
Prokurator: No jasne. Karę z miejsca, którą, panie, kolegium panie zatwierdzi i żeby była odstraszająca dla... Dla innych i aby się nie powtarzały tego rodzaju, panie, dzikie jakieś wyskoki...
Kaowiec: Tak. Nie mówię o karze śmierci no...
Prokurator: Nie no, jeśli chodzi o tego rodzaju rzeczy...
Kaowiec: No wie pan, no ale w końcu to tak się mówi, ale jednak, no wiemy...

Trudno przecenić wkład wyżej wymienionych w rozwój Rzeczpospolitej. Może nie III, ale IV już na pewno tak. A właściwie IV-bis. Głupio brzmi. Może lepiej oficjalnie wprowadzić nazwę Rzeczpospolita Żony i Męża. 

A reszta? Czytając powyższe wypowiedzi, czuję się jak Gustaw Holoubek, kiedy w warszawskim SPATiF’ie usłyszał słowa Jana Himilsbacha: „Inteligencja wypierdalać”. I w sumie jedyne co można zrobić, to pójść za radą Holoubka: „Nie wiem, jak wy, panowie, ale ja wypierdalam”.
Może się przydać, kiedy powyżsi posłowie stworzą i rząd i Rzeczpospolitą Żony i Męża.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz