czwartek, 9 maja 2013

Rozmawiać nie rozmawiać? Oto jest pytanie.

Z jednej strony Antonii Macierewicz, wsparty naukowcami, głoszący kolejne wersje teorii o zamachu na prezydencki samolot w Smoleńsku w kwietniu 2010 roku. Z drugiej strony Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, wsparty analizami i specjalistyczną wiedzą. Zapowiada się ciekawe starcie, w którym będzie dwóch zwycięzców i dwóch przegranych.

za: lifesciencesfoundation.org
Oficjalne stanowisko państwowej komisji w sprawie przyczyn katastrofy jest znane. Nieco trudniej określić aktualne stanowisko reprezentowane przez zespół parlamentarny Antoniego Macierewicza, ale bez względu na bieżącą wersję przyczyną był zamach. Efekt spotkania łatwo więc przewidzieć. „Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne”, jak zgrabnie opisał działalność zespołu parlamentarnego Jarosław Kaczyński w swoim exposé z roku 2006 [1]. I to w czasie, kiedy ani katastrofy, ani działań Macierewicza nikt nie przewidział. Może Prezes jest bardzo dalekowzroczny. A może po prostu tak działa PiS? I ogólnie nasza „klasa” polityczna?


"Nikt nie będzie dyktował żadnych warunków wstępnych. My też nie zamierzamy nikomu dyktować. Ma być równość stron. To jest nauka, a nie żaden dyktat"
Antoni Macierewicz [3]
Póki co, obie strony stawiają warunki, z założenia niemożliwe do spełnienia. Maciej Lasek domaga się przedstawienia racjonalnych dowodów tez głoszonych przez Antoniego Macierewicza [2], Antonii Macierewicz domaga się spotkania bez warunków wstępnych, traktując całość jako debatę naukowców głoszących odmienne poglądy [3]. Lasek nie zamierza walczyć z wiatrakami, Macierewicz nie pokaże czegoś, czego nie ma. Więc skoro logika wyklucza spotkanie, to zapewne niebawem do niego dojdzie.

Telewizje, radia, Internet – wydarzenie medialne na skalę… Małpiego procesu [4]? ;) Z całym szacunkiem dla obu stron, żadne inne, bardziej adekwatne porównanie, nie przychodzi mi na myśl. Z jednej strony mamy dość prostą do wyjaśnienia katastrofę, w której z racji jej statusu wiele drugorzędnych kwestii urasta do miana istotnych. Z drugiej strony mamy partię polityczną, której istnienie oparte jest na fundamencie zamachu na Lecha Kaczyńskiego.

"Przed organizacją ewentualnego spotkania zwracamy się jednak z prośbą o przekazanie pisemnych ekspertyz wraz z materiałem źródłowym, będących podstawą do formułowania przez panów Berczyńskiego, Biniendę i Nowaczyka hipotez dotyczących przyczyn katastrofy (smoleńskiej)"
z pisma zespołu M. Laska do zespołu A. Macierewicza [3]
Co więcej. Jeśli Maciej Lasek liczy na to, że obalenie tez Antoniego Macierewicza zmieni postrzeganie przyczyn katastrofy w społeczeństwie, to jest w błędzie. Przekonywanie, informowanie, obalanie czy otwieranie strony internetowej ze stosownymi wyjaśnieniami [5] nie ma większego sensu. Każdy w tym kraju już zaangażował się po jednej ze stron i mało kto złamie regułę konsekwencji swoich poglądów. A co więcej – jestem zdania, że z takiej konfrontacji zwycięsko wyjdzie Antonii Macierewicz. Dlaczego?

Otóż zakładając roboczo, że koncepcje parlamentarnego zespołu do spraw tragedii smoleńskiej są oparte na nader wątpliwych przesłankach i koncepcjach i z tego powodu trudno będzie o nich merytorycznie rozmawiać, o tyle Maciej Lasek będzie musiał wyjaśnić wiele rzeczywistych zarzutów pod adresem oficjalnego raportu, na czele z wysokością złamania brzozy i przebiegiem śledztwa.

Tu nie chodzi o prawdę czy wyjaśnienie społeczeństwu przyczyn katastrofy. Nie chodzi o Macieja Laska czy o samą katastrofę. To czysta polityka. Chodzi tylko o utopienie Donalda Tuska.




6 komentarzy:

  1. Oj, Antypiskopat10 maja 2013 12:00

    Do końca nie wiadomo, czy chodzi wyłącznie o to. Nie zakładaj się, bo znowu przegrasz ( rzeka-Grodzka-Palikot-marszałek) ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, taki urok pisania bloga w którym autor stara się przewidzieć najbliższą przyszłość. Chociaż muszę przyznać, że nie wiem o co chodzi z treścią w nawiasie, poproszę o wyjaśnienie :)

    A co do samej ewentualnej konferencji vel konfrontacji Lasek-Macierewicz to czytając wywiady z jednym i drugim nie znajduję innego potencjalnego scenariusza. Statystycznie pewnie się mylę, ale wiesz co? Zamiast mieć rację wolę wysłuchać rzeczowej dyskusji na temat przyczyn wypadku. Serio.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, Anty PiSkopat10 maja 2013 13:55

    Treść w nawiasie odnosi się do komentarzy pod notką
    http://antypiskopat.blogspot.com/2013/02/szekspir-w-sejmie-czyli-palikot.html

    W sprawie katastrofy potrzebny jest jedynie ostateczny raport, w którym przedstawione zostaną wszystkie prawdziwe jej przyczyny, czyli dokładnie to samo, co na przykład w przypadku katastrofy pod Gibraltarem. Moim zdaniem rzeczowe publiczne dyskusje nic tutaj nie wniosą. Też serio :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prorokowałem ponowną próbę powołania Anny Grodzkiej na stanowisko wicemarszałka - słuszna uwaga, nie trafiłem. Na swoją obronę dodam jedynie, że post pisałem w sytuacji możliwego upadku rządu (odejście Gowina z przystawkami z PO - w co też nie trafiłem:) ). Skoro rząd nie upadł, to działalność opozycji podupadła, w tym sprawa fotela wicemarszałka Sejmu. Ale jestem zdania, że kartą Anny Grodzkiej Palikot jeszcze zagra.

    I dodałem na końcu że to "moje luźne wizje przyszłości" - że tak zacytuję sam siebie w samoobronie :)

    Co do katastrofy to masz rację. Część ludzi uznaje taką prawdę, część inną. Rzeczowa debata tego nie zmieni.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, jo, jo, joj, Anty PiSkopat10 maja 2013 20:47

    Janusz Palikot chyba już żadną kartą nie zagra, nie będzie miał takiej okazji.
    Rząd nie upadnie, nie ma prawdziwego zapotrzebowania na taki scenariusz, co należy rozumieć w ten sposób, że nie ma prawdziwej opozycji:)
    Dodam, że nie są to moje luźne przemyślenia, a jedynie obraz rzeczywistości :)
    Również pozdrawiam :)


    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przekreślaj Palikota. Co prawda nie zaliczam się do jego zwolenników, ale łatwo go nie docenić (Leszek Miller już go nawet pochował;) ).
    Opozycja jest, i jest relatywnie silna, ale upadek rządu rzeczywiście nikomu nie jest na rękę. Tegoroczne wybory każą opozycji utrzymać obecny gabinet z jego coraz gorszymi notowaniami. Co się zapewne zmieni dopiero w obliczu wyborów parlamentarnych.

    OdpowiedzUsuń