sobota, 16 marca 2013

Czy religia musi mieć sens?

Wikipedia definiuje religię jako „system wierzeń i praktyk, określający relację pomiędzy różnie pojmowaną sferą sacrum (świętością) i sferą boską, a określonym społeczeństwem, grupą lub jednostką” [1]. Czy wiara w Latającego Potwora Spaghetti spełnia ten opis?

za internetGeek
Nie spełnia. Nie jest to religia sensu stricte. Jest koncepcją wykreowaną na potrzeby amerykańskiego sporu w kwestii nauczania w szkołach teorii ewolucji na równi z teorią inteligentnego projektu [2]. Z grubsza rzecz biorąc – kreacjonizmu. W roku 2005 fizyk Bobby Henderson oficjalnie zażądał równego czasu na nauczanie o stworzonym ad hoc Latającym Potworze Spaghetti [3]. Celem było zwrócenie uwagi wszystkich zainteresowanych na kwestię równoprawnego nauczania na lekcjach biologii wszystkich teorii dotyczących takiego czy innego mechanizmu rozwoju życia. Forma protestu oryginalna i skuteczna, ale zgaduję, że nawet Henderson nie sądził, że jego koncepcja stanie się ruchem globalnym.

"Niewidzialny i niewykrywalny Latający Potwór Spaghetti stworzył świat, zaczynając od góry, drzew i karła. Wszystkie dowody na rzecz ewolucji zostały specjalnie podłożone przez niego"
z dogmatów LPS [2]
Ruchem jest na pewno. Zasad religii pojmowanych w ogólnie przyjętych kategoriach nie spełnia. Ale to nie znaczy, że z jednej strony cechy, których od religii wymagamy są słuszne, z drugiej strony urzędnicy państwowi mogą decydować, co religią jest a co nie jest. Czy gdyby Bobbowi Hendersonowi Latający Potwór Spaghetti (do końca artykułu występujący pod akronimem LPS) objawił się niczym Matka Boska Fatimska cały ruch byłby Kościołem? Czy w świetle polskiego prawa kościołem mogłaby być Świątynia Ludu Jamesa Jones’a? Drastyczny przykład? I owszem. Ale dobrze obrazuje stan, w którym do kwestii wiary miesza się państwo.

A państwo miesza się nieustannie. O relacjach państwo-kościół padło wiele słów, nawet na tym blogu. Finansowanie kościołów z budżetu, Konkordat, nauczanie religii katolickiej w państwowych szkołach (za ponad miliard złotych podatków rocznie [4]), zwolnienie kościołów z opłat celnych, podatków od nieruchomości, spadków itp., zwolnienie z podatków zysków z działalności gospodarczej przeznaczonych na cele kultowe. To tylko część mieszania się państwa do sfery sacrum. Mieszanie się kościoła do sfery profanum to temat równie szeroki i również podnoszony na wielu blogach, ale wykraczający poza ramy posta.

"Ludzie wyewoluowali z piratów. Ludzie dzielą około 95% DNA z małpami, ale ponad 99,9% DNA z piratami"
z dogmatów LPS [2]
Czy więc państwo wmieszane w kościelne wymiary może decydować, co związkiem wyznaniowym jest a co nim nie jest? Otóż z kilku powodów nie może. Nie może decydować, jak to będzie miało miejsce na Węgrzech [Polak, Węgier, dwabratanki], w co obywatele mogą wierzyć. A mogą we wszystko – od ponownego przyjścia Jezusa Chrystusa po LPS. Od zbawczej mocy VooDoo po Bat-mana, od sztucznej mgły po Controlled flight into terrain (CFIT ). Nie jest rolą państwa decydowanie za obywateli nad wyższością Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Jedyną rolą państwa w zakresie zdrowego rozsądku łamane przez zabobony, jest skuteczne krzewienie tego pierwszego. I to wszystko.

"Globalne ocieplenie, huragany, trzęsienia ziemi i inne katastrofy naturalne są bezpośrednią konsekwencją spadku liczby piratów, począwszy od początków XIX wieku. Można to zobaczyć na wykresie obrazującym odwrotnie proporcjonalną korelację między liczbą piratów a temperaturą"
z dogmatów LPS [2]
Za to państwo może, a nawet powinno, pozbyć się przywilejów dla związków wyznaniowych. Jestem za możliwością dobrowolnych datków na Kościoły. Nawet za odpisami od podatków. Ale, co już podniosłem w jednym z postów [Do prof. Hartmana, czyli prawa ateisty] – mam wówczas prawo odpisać pieniądze tak na kościół, jak i na siebie i krzewienie własnych poglądów. Bez względu na ich absurdalność. Wprowadzenie takiej równości będzie dość bolesne i dla finansów publicznych i dla finansów Kościoła, ale z całą pewnością poprzez postulowane przez Lecha Wałęsę „proporcje” pokaże, czy kościoły w Polsce rzeczywiście są potrzebne w takiej skali, jak obecnie. I żeby nie pozostawiać niedomówień – mam na myśli Kościół katolicki [Polak, Węgier, dwa bratanki].

W związku z powyższym – czy parodia religii nie zasługuje na miano związku wyznaniowego [5, 6]? Traktując religię, jako jeden z wymiarów budowania społeczeństwa, zdecydowanie zasługuje. Czy działalność związku wyznaniowego LPS wpłynie na wyznawców innych religii? Nie. Podobnie jak legalizacja istniejących związków partnerskich nie wpłynie na istniejące małżeństwa, tak legalizacja istniejącego ruchu LPS nie wpłynie na pozostałe kościoły. Żadne odkrycie? Żadne. Może z wyjątkiem adresu półokrągłej sali na Wiejskiej 4/6/8.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz