środa, 6 marca 2013

Do prof. Hartmana, czyli prawa ateisty.

Ateiści dla państwa to grupa zbliżona do homoseksualistów. W sumie są, płacą podatki, zabierają głos w dyskusji publicznej, ciągle czegoś się domagają. Ale wciąż pozostają na obrzeżach życia.

za gazeta.pl
Z zamieszczanych przeze mnie postów łatwo wywnioskować, że Kościoła, jako instytucji, szacunkiem nie darzę, a i zapewne wiary katolickiej nie podzielam. I owszem, nie podzielam. Należę do bliżej nieokreślonej części społeczeństwa niewierzącej w istnienie Boga, albo, w zależności od przyjętej definicji, do równie nieokreślonej grupy agnostyków. Pomijając akademickie rozważania oraz dzieląc świat na wierzących i niewierzących zaliczam się do grupy drugiej. Co nie przeszkadza mi szanować chrześcijaństwa jako religii oraz osób, które zgodnie ze wskazaniami chrześcijaństwa postępują. W modelu uproszczonym – katolików.


I nie, nie będzie filozoficznych rozważań oderwanych od bieżących wydarzeń. Jak zapewne wiecie, po długich targach i negocjacjach [Kościelny odpis podatkowy], rząd Donalda Tuska i Episkopat uzgodnili właśnie możliwość dokonania odpisu podatkowego na rzecz wybranego Kościoła lub związku wyznaniowego w wysokości 0,5% podatku [1]. Z jednej strony to krok w dobrą stronę, bo nieco uzdrawia patologiczną sytuację, w której ateista obligatoryjnie utrzymywał Kościoły ze swoich podatków. Z drugiej strony już pojawiają się głosy sprzeciwu twierdzące, że taki stan rzeczy jest nieuczciwy i powoduje, że wierzący dokonując odpisu na rzecz kościoła płacą niższe podatki niż ich współobywatele ateiści. Logiczne?

"Jedynym sposobem usunięcia tej oczywistej niesprawiedliwości jest przyznanie niewierzącym analogicznej możliwości do tej, jaką oferuje się wierzącym, to jest objęcie odpisem 0,5 proc. również innych niż związki wyznaniowe stowarzyszeń działających na rzecz określonego światopoglądu"
Jan Hartman [2]
Logiczne. Tylko czy sensowne? Już mniej. Ostatnimi czasy media zakochały się w we wszystkim, co powiedzą obywatele z „prof.” lub „bp / ks.” przed nazwiskiem. I mówiąc o miłości nie mam na myśli tego, że owe „coś” jest wzniosłe, mądre, odważne i odpowiedzialne. Dla mediów musi być kontrowersyjne. Co wprost przekłada się na ilość kliknięć w takie artykuły. Media tak zawsze miały, więc nie ma co się dziwić. Problem w tym, że o ile „bp / ks’y” są bezbrzeżną krynicą wypowiedzi kontrowersyjnych, o tyle profesorowie coraz mocniej wpisują się w ogólne poglądy szerokiej rzeszy społeczeństwa. A do tego tematy, których dotykają, już kilka dni temu zostały przez media opisane, przetrawione i wyżęte do ostatniej kropli. I słowa profesorów nic nowego nie wnoszą do tematu. Trudno więc znaleźć jakąś perełkę na której można zaczepić artykuł. Na szczęście czasami się udaje i zamiast słów biskupa można opisać słowa profesora.

Profesor Jan Hartman, etyk i filozof, obracający się w sferach tak nauki, jak i polityczno - publicystycznych. Profesor więc jak najbardziej będący na bieżąco nie tylko w sprawach naukowych, ale również społecznych. Nie sposób jego opinii potraktować wzruszeniem ramion. Profesor Hartman, jak donosi TOK FM, uznał kościelny odpis podatkowy za „niekonstytucyjny i niezgodny z zasadą równego traktowania obywateli przez państwo” [2]. Co stanowi bardzo poważne oskarżenie, o dalekosiężnych konsekwencjach. Logika wywodu i wnioski profesora Hartmana są zasadniczo poprawne. Podatnicy odpisujący część podatku dla kościołów i związków wyznaniowych płacą de facto mniejsze podatki do budżetu niż podatnicy rezygnujący z odpisu. Co prawda podatki płacą na tych samych zasadach i w tej samej wysokości, ale rzeczywiście jakaś nierówność wobec np. utrzymywania administracji państwowej się pojawia. Można takiej tezy bronić.

"Kompromis roboczy ws. zastąpienia Funduszu Kościelnego dobrowolnym odpisem podatkowym w wysokości 0,5 proc. podatku dochodowego na rzecz Kościołów i związków wyznaniowych ma obowiązywać od stycznia 2014 roku z odpisem już za rok 2013"
Michał Boni [3]
Profesor Hartman nie podważa samej idei odpisu. Domaga się, jak rozumiem w ramach równouprawnienia, stworzenia możliwości analogicznego odpisu na rzecz „innych niż związki wyznaniowe stowarzyszeń działających na rzecz określonego światopoglądu”. Znowu muszę przyznać profesorowi rację, co do logiki wywodu. Promowanie religii przez państwo jest dość dziwne. Ale poszedłbym dalej.  Dlaczego musiałbym wybierać „określony światopogląd”?

Załóżmy, że mój światopogląd nie jest reprezentowany przez żadne stowarzyszenie. Niech to będzie latająca mieszanina: trochę Latającego Holendra, troszkę Latającego Potwora Spaghetti, kilka latających talerzy i sporo Latającego Cyrku Monty Pythona. Dlaczego miałby wspierać dla przykładu, wspomniane przez profesora Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów? Czy to nie łamie konstytucyjnej zasady równości? Jeśli wywód profesora Hartmana jest poprawny, to również takim pozostaje i mój. I podobnie jak profesor, podam rozwiązanie problemu.

Otóż każdy podatnik, obok możliwości dokonania odpisu na kościół, związek wyznaniowy lub stowarzyszenie działające na rzecz, powinien mieć możliwość dokonania odpisu na siebie. Nie po to, aby pieniądze przejeść albo wydać na głupoty. Zresztą konstytucyjnie powinien mieć takie prawo. Zasadniczym celem odpisu 0,5% na siebie będzie finansowanie krzewienia w świecie własnych poglądów i światopoglądów. Czy nasze poglądy na to nie zasługują? Moje tak, krzewię je, i chciałbym mieć możliwość wspierania swojej misji. Oczywiście – jeśli ktoś chciałby również je wspierać, jest to bardzo mile widziane :-)

Wybierając cel odpisu, pokażemy jasno i wyraźnie, czy wolimy Kościół, poglądy stowarzyszenia, czy własny światopogląd. Aż kusi, żeby napisać, że w ten sposób poznamy rzeczywistą liczbę Katolików w Polsce. Ale to równie naiwna koncepcja, jak określanie mianem Katolika każdego ochrzczonego obywatela. Wliczając w to mnie.


2 komentarze:

  1. za dużo pozwolono czarnym, najpierw dostali od przykościelnych pseudo-polityków paluszek, mało było, są pazerni i krok po kroku bezczelnie ciągną ile się da od państwa. Czas z tym skończyć, dlatego głosował będę na tych, którzy zapewnią mi bezwyznaniowe państwo polskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt - Kościół małymi kroczkami zawłaszcza strefę profanum. A tak konkretnie - kto według Ciebie zapewni bezwyznaniowe państwo polskie? Czyli de facto zerwie Konkordat i kilka rzeczy pozmienia w kraju? Pytam nie bez powodu, bo planuję wpis w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń