poniedziałek, 4 marca 2013

Służba zdrowia czyli od ściany do ściany.

Kiedyś w Polsce modne było stwierdzenie, że tylko wspólny wróg potrafi zjednoczyć Polaków. Wspólna tragedia, wspólny dramat. Zdezaktualizowało się.

Śmierć 2,5 letniej Dominiki wywołała lawinę personalnych oskarżeń. Adresatem w takich przypadkach jak zawsze jest minister zdrowia, natomiast nadawcami stali się nie tylko politycy opozycji. Szef WOŚP, Jerzy Owsiak, rozważa publicznie, czy nie przestać zbierać środków na rzecz pomocy medycynie dziecięcej [1], a szef warszawskiej Okręgowej Rady Lekarskiej stwierdza wprost, że „pełną odpowiedzialność moralną i polityczną obecny zły stan polskiej służby zdrowia” ponosi Bartosz Arłukowicz [3]. Cytaty z polskich polityków niczym nie zaskoczyły, więc nie ma sensu nad nimi się rozwodzić [4]. Czy jednak za stan służby zdrowia odpowiada jedynie Bartosz Arłukowicz? Czy jego dymisja uzdrowi system? Sprawi, że lekarze będą lepiej opiekowali się pacjentami? To pytania retoryczne, ale podanie na nie jednoznacznej odpowiedzi nie zaszkodzi. Nie, nic się nie zmieni.


"Mamy ponadto ogromne obawy, że po raz kolejny minister zdrowia oraz Rzecznik Praw Dziecka nie uczynią nic, aby zmienić tragiczny, na co wskazują ostatnie przypadki, stan systemu ratownictwa medycznego w Polsce. Uważamy, że należy niezwłocznie i publicznie wyjaśnić, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy"
Jerzy Owsiak [1]
Czy minister zdrowia ponosi odpowiedzialność za decyzje lekarzy? Nie. Minister zdrowia decyduje o kształcie systemu, w którym decyzje są podejmowane, a to nie to samo. I tutaj leży przyczyna, dla której sprawę trzeba precyzyjnie wyjaśnić. Czy winę ponosi Bartosz Arłukowicz i jego pracownicy, którzy po latach pracy nie stworzyli odpowiednich procedur, czy winę ponoszą ludzie, którzy złamali owe procedury. Nie bronię ministra Arłukowicza, jeśli zawiódł i nie daje sobie rady, odchodzi. Pomimo tego, że obawiam się, iż jego dymisja będzie oznaczała „grubą kreskę” w ministerstwie, a tym samym brak zmian, oczekiwanie na kolejną tragedię i kolejną dymisję. I że znowu z pracy nowego ministra nic dobrego nie wyniknie.

"Przykład Dominiki to kolejny, w którym zawiedli ludzie. Jeśli się nad sprawą nie pochylimy, to znów zostanie to zamiecione pod dywan. Przypominam sprawę Bolka, małego chłopca w Białymstoku. To są sytuacje, które opisaliśmy w liście do ministra zdrowia, który nie jest akurat za to odpowiedzialny, ale jest to jedyny adresat, jedyny kierunek"
Jerzy Owsiak [2]
Czy służba zdrowia jest efektywna? Przez lata niedofinansowana, cierpiąca na brak odpowiedniej liczby lekarzy w szpitalach, brak odpowiedniej ilości sprzętu. Co więcej – sytuacja będzie się pogarszała. Pytanie nie brzmi więc, czy odwołać Bartosza Arłukowicza i powołać nowego Bartosza Arłukowicza. Pytanie brzmi, czy w ramach możliwości, jakie daje mu budżet i ministerialna władza Arłukowicz radzi sobie dobrze. I to jest pytanie skierowane do premiera, bo sprawa de facto dotyczy właśnie jego. Zarządzanie służbą zdrowia to proces bardzo delikatny, w którym naruszenie zasad panujących w jednym wymiarze odbija się w innych miejscach. Często z dramatycznymi konsekwencjami. Czy to oznacza, że lepiej nie ruszać systemu służby zdrowia, bo łatwo popełnić błąd? Nie.
"W związku z ostatnimi wydarzeniami ponawiam apel o odwołanie ministra zdrowia, bo jego pozostawanie na stanowisku to dalszy brak realnych i potrzebnych zmian w systemie, to kolejne ofiary i cierpienia chorych. My, lekarze, jak zwykle mamy być kozłami ofiarnymi systemu i ministra Bartosza Arłukowicza. Nie zgadzamy się na to, niech ta tragiczna śmierć Dominiki zapoczątkuje prawdziwą reformę, której oczekują wszyscy obywatele Polski, a Jerzy Owsiak niech dalej gra ze swoją Orkiestrą"
Mieczysław Szatanek [3]
Błędy były, są i będą. Bez względu na dziedzinę, wszędzie tam, gdzie decyzję podejmują ludzie w oparciu o niedoskonały system, dramaty będą się pojawiały. Czy to dotyczy decyzji Urzędu Skarbowego działającego w ramach niespójnego systemu prawnego, czy decyzji dyspozytora wysyłającego karetkę. Każda systemowa niejasność, dwuznaczność, opcjonalność oznacza, że wcześniej czy później błąd się pojawi. I to nie jest żadne odkrycie. Zdziwienie w tym względzie Jerzego Owsiaka jest dość naiwne [2]. Człowiek jest czynnikiem nieobliczalnym. Jego poziom przewidywalności znacznie podnosi działanie w ramach precyzyjnie określonego systemu i w warunkach społecznej kontroli. Im większą swobodę decyzji pozostawimy, tym błędów będzie więcej. Z drugiej strony – w sytuacji nietypowej człowiek może podjąć lepszą decyzję niż system. I nie ma tu złotego środka. Tak czy inaczej, zawsze pojawi się błąd, czy to systemu czy człowieka. I jak mawiał Agent Smith w Matrix’ie, jest nieunikniony.

"Ta sytuacja pokazuje to, że system, w którym podejmują decyzje ludzie, musi być oparty na kompetencjach, ale także na odpowiedzialności"
Bartosz Arłukowicz [3]
Remedium? Weźmy przykład z… Katastrof samolotów cywilnych. A dokładniej z tego, co dzieje się po nich. Każdy wypadek, nawet każdy incydent i każda potencjalnie niebezpieczna sytuacja są nie tylko wyjaśniane, ale także zostają opisane w kategoriach zaleceń, rekomendacji na przyszłość, a najczęściej w formie listy bardzo konkretnych wymogów, które od danego momentu muszą być spełnione. I pomimo tego, nikt nie liczy na to, że samoloty przestaną się rozbijać. Ale jeśli przyczyny katastrofy nie zostałyby opisane w rekomendacjach czy dyrektywach niwelujących możliwość ponownego wystąpienia sytuacji niebezpiecznej, to, zgodnie ze słowami George’a Santayana’y: „Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie”, samoloty ulegałyby wypadkom wielokrotnie częściej niż obecnie.

Wnioski? Zamiast głowy Arłukowicza domagam się pełnego raportu na temat konkretnych procedur dotyczących decyzji finansowych podejmowanych przez władze szpitalne, oceny ich efektywności przez niezależne organy, listy procedur nałożonych na lekarzy decydujących o przyjęciu pacjentów do szpitala, o ustawieniu w kolejce do zabiegów, o podstawach do przesuwania konkretnych przypadków w kolejkach. Wraz z oceną efektywności ich stosowania i błędami, które generują. Dopiero to będzie stanowiło jakąś, chociaż i tak jedynie przybliżoną, podstawę do ewentualnego żądania dymisji ministra zdrowia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz